Czuma chce zacząć od Lipca
Treść
Sejmowa komisja śledcza ds. nacisków na służby specjalne, organa wymiaru sprawiedliwości i policję zdecydowała, że pierwszym wątkiem, którym zajmą się zasiadający w niej posłowie, będzie sprawa byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Nie przyjęto propozycji posła Arkadiusza Mularczyka (PiS), aby ustalić kolejność spraw i wystąpić od razu o udostępnienie akt innych postępowań, takich jak przeciek w aferze gruntowej czy też sprawy byłej poseł Beaty Sawickiej (PO). Na następnym posiedzeniu komisji ma rozstrzygnąć się sprawa odwołania jednego z ekspertów komisji Jerzego Stachowicza. Na wczorajszym posiedzeniu komisji śledczej posłowie mieli zająć się wystąpieniem do prokuratora generalnego o udostępnienie akt spraw będących w zakresie badania komisji oraz powołanie na świadków Petera Vogla i Marka Dochnala. Jednak początek obrad zdominowała sprawa zasadności wniosku o wykluczenie z grona ekspertów komisji Jerzego Stachowicza, który według publikacji "Rzeczpospolitej", należąc do SB, brał czynny udział w aresztowaniu działaczy opozycji. Zdaniem posła Mularczyka, osoba, która brała udział w umacnianiu systemu totalitarnego, utraciła zaufanie publiczne i nie powinna zasiadać obecnie w instytucjach, które na zaufaniu się opierają. - Dziś nie daje to należytej rękojmi, nie może być obdarzony zaufaniem i może nie być bezstronny - uzasadniał Mularczyk. Z kolei Jan Widacki (Demokratyczne Koło Poselskie), który zgłosił Stachowicza na eksperta komisji, nie zgadzał się z wnioskiem Mularczyka, uznając go za nieuzasadniony. Przypomniał, że Stachowicz został pozytywnie zweryfikowany, a potem przepracował 18 lat w niepodległej Rzeczypospolitej. - Czy to może być powód, aby taki ktoś nie mógł być biegłym sądowym? - pytał Widacki. Myśl posła lewicy podjął również poseł Sebastian Karpiniuk (PO). - Jeśli pan poseł Mularczyk chce być konsekwentny, z wnioskiem o wyłączenie eksperta komisji powinien wnosić o odwołanie z klubu parlamentarnego PiS posła Wassermanna, który dał porękę płk. Stachowiczowi - powiedział Karpiniuk. Ostatecznie przyjęto wniosek posła Mularczyka, aby o sprawie odwołania Stachowicza z grupy ekspertów zdecydowano na następnym posiedzeniu komisji. Nie mniejsze emocje dotyczyły spraw, jakimi na początek zajmie się komisja. Przewodniczący komisji Andrzej Czuma zaproponował uchwałę o przesłanie akt spraw dotyczących ministra sportu w rządzie PiS Tomasza Lipca. Takie rozwiązanie kwestionował Mularczyk, proponując ustalenie kolejności spraw, którymi zajmuje się komisja. Poseł pytał też, dlaczego nie zacząć od spraw bardziej interesujących opinię publiczną, takich jak przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa i afera gruntowa czy choćby postępowanie w związku z wręczeniem kontrolowanej łapówki byłej posłance PO Beacie Sawickiej. - Na jakąś kolejność musieliśmy się zdecydować - odpowiadał mu Czuma. Według przewodniczącego komisji, zwrócenie się naraz o akta wielu spraw może spowodować, że będą one przychodziły w sposób wybiórczy. W uzasadnieniu proponowanego porządku nie zabrakło też błyskotliwej wypowiedzi posła Sebastiana Karpiniuka (PO) porównującego początek prac komisji do sceny z filmu "Rejs". - Tak to już jest, że ktoś musi rozpocząć - przypomniał Karpiniuk. - Po 6 miesiącach od przejęcia władzy przez Platformę i przejęcia resortów siłowych wydaje się, że nic nie znaleziono, czym można by pogrążyć Prawo i Sprawiedliwość, więc wyciągnięto sprawę pana Lipca, gdzie tak naprawdę nie można zahaczyć o żadnego z polityków Platformy - tak sposób pracy w komisji śledczej komentował poseł Mularczyk. - Wydaje mi się, że jest to klucz w tej sprawie - dodał. Komisja odrzuciła wniosek posłów PiS Arkadiusza Mularczyka i Jacka Kurskiego o wezwanie na świadków Petera Vogla i Marka Dochnala. Wniosek uznany przez posłów Widackiego i Karpiniuka za "absurdalny" i "rodem z Picassa" został jednak odrzucony. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-04-10
Autor: wa