Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czuma dostał ultimatum

Treść

Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma dostał 60-dniowy kredyt zaufania od premiera. Jeśli w tym czasie sytuacja wokół jego osoby się nie uspokoi, Czuma zostanie zdymisjonowany. O ultimatum posłowie PO słyszeli kilka dni temu, ale tylko Janusz Palikot odważył się publicznie o nim opowiedzieć na antenie radia RMF FM. Palikot, od początku krytykujący zdymisjonowanie poprzedniego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, ujawnił też, że na odwołanie Czumy naciskał Grzegorz Schetyna i w starciu z wpływowym wicepremierem szef resortu sprawiedliwości "nie ma szans". Z naszych ustaleń wynika, że Andrzej Czuma cieszy się coraz mniejszym poparciem wśród klubowych kolegów, zaś współkoalicjanci z PSL tylko czekają na jego odejście. Premier Tusk zapewnia oficjalnie, że nie ma zamiaru ministra dymisjonować. Ale apetyt na przejęcie tego resortu ma PSL.
Od kilku dni Andrzej Czuma jest bohaterem tekstów prasowych, audycji telewizyjnych i radiowych, ale nie z takich powodów, z jakich by chciał. Media roztrząsają sprawy jego długów z czasów pobytu w USA, otaczanie się rodziną i bliskimi znajomymi w ministerstwie czy też kompromitujące go jako ministra co najmniej nieostrożne wypowiedzi na temat powiązań władz pakistańskich z terrorystami, czy też wypowiedzi dotyczące prowadzonego śledztwa przeciwko prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu. W sprawie komentarzy odnoszących się do Pakistanu istnieją nawet podejrzenia, że Andrzej Czuma mógł ujawnić bezprawnie tajne informacje wywiadu, co byłoby przestępstwem.
Oficjalnie pozycja ministra jest wciąż niezagrożona, choć coraz mniej osób w PO broni Czumy. - Miał być wzmocnieniem rządu, a szybko okazał się jego najsłabszym ogniwem, gorzej ocenianym przez ludzi niż minister zdrowia Ewa Kopacz, która do tej pory zajmowała pod tym względem w badaniach opinii społecznej niechlubne pierwsze miejsce - powiedział nam jeden z posłów PO, który nie kryje, że był za powołaniem Czumy na stanowisko. - Tak samo myśleli moi koledzy, ale wtedy nie wiedzieliśmy o tych wszystkich sprawach, o których piszą gazety. Teraz coraz mniej osób jest gotowych go bronić - dodaje.
Atmosfera w klubie Platformy nie jest więc najlepsza, a w dodatku część parlamentarzystów nie kryje nawet satysfakcji z powodu problemów ministra sprawiedliwości. - To może być dla niego nauczka. Nie kryję, że trochę nas irytowało, iż Czuma i jego polityczni przyjaciele, głównie wicemarszałek Stefan Niesiołowski, kreowali ministra na człowieka "kryształowo czystego", o którym nie można było nic złego powiedzieć, podważyć jego kompetencji, bo ma chlubną opozycyjną kartę - usłyszeliśmy od posła PO, niegdyś członka kierownictwa Platformy. - Teraz ten nimb pękł jak bańka mydlana, a trochę pokory przyda się Czumie na pewno - dodaje. Nic więc dziwnego, że wielu posłów i senatorów z PO wręcz oczekuje dymisji ministra sprawiedliwości.
To, o czym inni politycy mówią tylko w kuluarach, Janusz Palikot powiedział otwarcie na antenie radia RMF FM, że nikomu w PO nie podoba się to, co dzieje się wokół ministra Czumy. - Każdy inny już zostałby odwołany. Ale to, co zrobił dla Polski, powoduje, że premier, źle oceniając to wszystko, co minister Czuma do tej pory zrobił, uważa, że trzeba mu dać 60 dni - stwierdził Palikot. Poseł powiedział też otwarcie, że do natychmiastowej dymisji Czumy namawiał premiera Grzegorz Schetyna i jeśli wicepremier nie będzie chciał ministra w rządzie, to "Czuma oczywiście przegra". Schetyna swoimi wczorajszymi wypowiedziami w zasadzie potwierdził słowa Palikota. Pytany w Sejmie o sprawę ministra Czumy Grzegorz Schetyna odparł tylko, że jest to pytanie do ministra i premiera, ale swojego stanowiska w tej kwestii nie przedstawił. Ale Schetyna nie krył również, że bardzo źle się stało, iż wszystkie sprawy, o których piszą media, wyszły "już po nominacji". - Czekam na wyjaśnienie i zamknięcie spraw, o których głośno było w mediach w ostatnich dniach - oświadczył Schetyna. Od posłów PO dowiedzieliśmy się też, że zwolennikiem zdymisjonowania Andrzeja Czumy jest również przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski. Także wpływowy szef gabinetu premiera - minister Sławomir Nowak, przyznał, że minister "nadwyrężył zaufanie premiera".
Sam Donald Tusk powiedział dziennikarzom w Sejmie, że nie rozważa dymisji ministra sprawiedliwości. Podkreślił, że wszystkich ministrów powinna cechować przyzwoitość, uczciwość i kompetencje. - Nie mam wątpliwości co do osobistej uczciwości pana ministra Czumy - powiedział wczoraj dziennikarzom premier Tusk w Sejmie. - Jeśli się okaże, że minister Czuma złamał zasady przyzwoitości, to nie będziecie, państwo, długo na tę dymisję czekali - dodał szef rządu. Tusk zauważył, że do tej pory żaden z jego ministrów nie był tak prześwietlany przez media jak Andrzej Czuma, a szef resortu sprawiedliwości musi też "mieć szansę i ma szansę wykazać się wysokimi kwalifikacjami moralnymi i merytorycznymi".
PSL złoży ofertę?
Premierowi trudno się zresztą dziwić, bo całym zamieszaniem wokół swojego ministra jest też zaskoczony, ale i poirytowany. Gdyby teraz odwołał Czumę, byłaby to i jego klęska, bo przecież wystarczy tylko przypomnieć, jakie peany padały z ust Tuska pod adresem ministra w chwili jego powoływania. Już wtedy mówiono, że Czuma to tak naprawdę kandydatura awaryjna, bo Tuskowi wcześniej odmówiło wejścia do rządu kilkunastu znanych prawników. Teraz byłoby jeszcze trudniej kogokolwiek z tzw. autorytetów prawniczych namówić do objęcia "gorącego fotela" w gabinecie ministerialnym w Alejach Ujazdowskich. Nie palą się też do tego posłowie PO wcześniej wymieniani jako potencjalni następcy Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Tę niedobrą dla premiera i PO sytuację próbuje wykorzystać PSL. Ludowcy mają do tej pory pretensje do Tuska o to, że nie konsultował z nim poprzednich dymisji w ministerstwie, a zwłaszcza odwołania ludzi "przysłanych do resortu" przez ludowców. Teraz mogą chcieć się odegrać. Oficjalnie uporządkowanie spraw w resorcie sprawiedliwości składają na barki premiera. - Sam sobie Tusk narobił bigosu, to niech teraz się martwi, jak z tego wybrnąć - usłyszeliśmy od jednego z posłów PSL. Powiedział on nam też, iż ludowcy mogą jednak "wyręczyć premiera" i przejąć od PO Ministerstwo Sprawiedliwości. - My też mamy wielu wybitnych prawników w swoich szeregach i wśród współpracowników PSL. Niektórzy są z tytułami profesorskimi. I na pewno uda nam się namówić fachowca wysokiej klasy do objęcia teki ministra sprawiedliwości - twierdzi nasz rozmówca. I dodaje, że przy nadarzającej się okazji wicepremier Waldemar Pawlak taką propozycję Tuskowi złoży. Być może ludowcy liczą na to, że im dłużej będzie trwało zamieszanie z Andrzejem Czumą w roli głównej, tym łatwiej PO będzie skłonne do pozbycia się problemu związanego z Ministerstwem Sprawiedliwości.
Zsyłka do PE?
Bardzo możliwe wydaje się, że Andrzej Czuma rzeczywiście odejdzie z resortu za dwa miesiące, gdy minie ultimatum, o którym mówił Janusz Palikot, bo zbiegnie się to z początkiem intensywnej kampanii wyborczej do czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wówczas minister mógłby odejść z rządu i honorowo wystartować w tych wyborach. - Byłoby to wygodne, bo Czuma mógłby oficjalnie sam poprosić o odwołanie z powodu startu w wyborach. Premier powiedział przecież , że żaden minister nie będzie mógł podczas kampanii pozostać w rządzie. Tusk miałby wtedy rozwiązane ręce - twierdzi poseł, jeden z bliskich współpracowników przewodniczącego Chlebowskiego. Jego zdaniem, dla Czumy byłoby to dobre rozwiązanie dlatego, że jego pozycja już na tyle osłabła, iż nie ma szans na odegranie poważniejszej roli w Sejmie. - Na pewno nie powołamy go już np. na szefa jakiejś komisji sejmowej - precyzuje poseł.
Sam minister broni się, wskazując, że wszystkie sprawy, które wyciągają media na światło dzienne, nie pojawiły się przypadkowo. Andrzej Czuma wskazuje, iż stoją za tym środowiska, które czują się zagrożone objęciem przez niego funkcji ministra sprawiedliwości. Ma na myśli m.in. zapowiedzi ułatwienia dostępu do zawodów prawniczych. I dlatego minister nie zamierza odchodzić z rządu. - Nie widzę podstaw do dymisji - powiedział wczoraj Andrzej Czuma.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-02-14

Autor: wa