Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czuma już uniewinnił kolegów

Treść

- Pytanie zasadnicze jest takie: czy Polska jest w epoce porywinowskiej, czy przedrywinowskiej; czy sprawa będzie ukręcana, czy będzie prowadzona, tak jak prowadzona być powinna - zastanawiał się prezes PiS Jarosław Kaczyński, mówiąc o aferze hazardowej. Prawo i Sprawiedliwość domaga się powołania w tej sprawie komisji śledczej. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski, który jest podejrzewany o udział w aferze, tłumaczy, że nie wywierał żadnych nacisków na urzędników państwowych i nie lobbował za ustawą o grach losowych. Swojego współpracownika wziął w obronę premier Donald Tusk. Jego zdaniem, sygnalizowane przez CBA zagrożenia nie potwierdzają się, podobnie jak zarzuty stawiane Chlebowskiemu. - Nie dopatrzyłem się żadnych działań o charakterze nielegalnym - powiedział. Bierze go w obronę minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, stwierdzając, że nie widzi żadnych dowodów jego winy.
- Domagam się publicznie, aby ta kwestia w odpowiednim trybie, trybie procesowym, była wyjaśniona. Nie może być tak, że prawo w Polsce nie obowiązuje - mówił na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. Podkreślał, że praworządność państwa sprawdza się w chwili, gdy mamy do czynienia z "ciężkimi zarzutami wobec polityków".
Jakie to zarzuty? Według "Rzeczpospolitej", która ujawniła treść podsłuchów prowadzonych przez CBA, dwaj politycy PO - Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, mieli lobbować w interesie firm hazardowych. Odbyli z dwoma przedsiębiorcami z Dolnego Śląska - Ryszardem Sobiesiakiem, właścicielem sieci Casino Polonia Wrocław i firmy hazardowej Golden Play, oraz Janem Koskiem, współwłaścicielem kilku spółek z branży hazardowej - kilkanaście spotkań. Chodziło o eliminację z projektu nowelizacji ustawy hazardowej zapisu o dopłatach, które miały przynieść Skarbowi Państwa dodatkowe blisko pół miliarda złotych. "Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo" - mówił Chlebowski znajomemu biznesmenowi Ryszardowi Sobiesiakowi. "Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa" - zapewniał innym razem.
- To są prywatne rozmowy, w których często się używa słów, sformułowań, do których nie przywiązuje się większej wagi - tłumaczył się Chlebowski, zdumiony, jak CBA może formułować na ich podstawie "najcięższe zarzuty". - Nie zamierzam się tej znajomości wypierać, mam różnych znajomych - dodał Chlebowski. - Nigdy nie naciskałem na administrację państwową, nigdy nie wywierałem lobbingu, nie wymuszałem decyzji na urzędnikach - zarzekał się szef klubu PO. - Nie zobaczyłem żadnych wartościowych dowodów na winę obu wymienionych osób - oświadczył wczoraj minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. - To, że spędzał gdzieś sylwestra, nie jest żadnym dowodem - dodał.
Takie deklaracje - zdaniem PiS - stwarzają obawy co do odpowiedniego wyjaśnienia tej sprawy. - Sytuacja jest następująca: minister sprawiedliwości i prokurator generalny z góry przesądza, kto jest winny, a kto nie - ocenił Jarosław Kaczyński.
- Nie przypuszczam, żebym przesądzał o niewinności - odpowiadał Czuma, pytany przez dziennikarzy, czy jego słowa nie oznaczają jawnego nacisku na prokuratorów. Dodał też, że nie jest straszeniem dziennikarzy podana przez prokuratora krajowego informacja, iż w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej - chodzi o zapisy podsłuchów - będą ścigani wszyscy, którzy ją wykorzystują.
PiS, opierając się na doniesieniach "Rzeczpospolitej", twierdzi, że zachodzi zastanawiająca zbieżność między powiadomieniem przez CBA premiera w połowie sierpnia o prowadzonej akcji w sprawie nieprawidłowości przy ustawie hazardowej a późniejszym nagłym przerwaniem rozmów telefonicznych biznesmenów z Chlebowskim i Drzewieckim.
- Premier powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski. To jest sprawa także Donalda Tuska - uważa Jarosław Kaczyński. Szef PiS domaga się stosowania standardów prawnych "niezależnie od ceny, jaką zapłaci Tusk".
Minister sportu Mirosław Drzewiecki milczał wczoraj na temat swojego udziału w pracach nad ustawą hazardową - a wysłał do Ministerstwa Finansów dwa pisma w tej sprawie. W maju 2009 r. zwrócił się do resortu finansów, że w związku ze zmianą planów inwestycji przed Euro 2012 pieniądze z dopłat od gier nie będą potrzebne. Zostały więc one wykreślone z projektu nowelizacji. Na początku września natomiast skierował pismo odmiennej treści.
Dla premiera Donalda Tuska syg nalizowane przez CBA zagrożenia nie potwierdzają się, podobnie jak zarzuty stawiane Chlebowskiemu. - Nie dopatrzyłem się żadnych działań o charakterze nielegalnym - powiedział. Dodał, że według jego wiedzy "nie ma żadnego wskazania", by minister sportu Mirosław Drzewiecki działał na korzyść branży hazardowej. Mało przejrzyście tłumaczył, że Chlebowski zaprezentował "nieudolną formę asertywności" w rozmowach z biznesmenami.
Przyznał jednak, że Zbigniew Chlebowski nie powinien pełnić funkcji szefa Klubu Parlamentarnego PO i przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Tusk zaatakował natomiast PiS, oskarżając to ugrupowanie o "polityczne" wykorzystanie CBA. - To, że prezes PiS Jarosław Kaczyński czy jego partnerzy z PiS rozpoczęli taką wielką kampanię czy atak, frontalny atak na PO, uważam za niedopuszczalne nadużywanie CBA i materiałów dotyczących tej sprawy i te kwestie także będą musiały zostać wyjaśnione - stwierdził premier. - Z niezrozumiałych powodów dla mnie doszło do upolitycznienia tej sprawy, zanim wszystkie rzeczy mogły być wyjaśnione - dodał.
Również jako "upolitycznienie" sprawy potraktował Tusk sugestie, że w jego kancelarii doszło do przecieku. Premier oświadczył też, iż jedyny przeciek, jaki miał miejsce w związku z tzw. aferą hazardową, to przeciek informacji do "Rzeczpospolitej".
- Mamy słowa przeciwko słowom - ocenił wystąpienie premiera rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Podtrzymujemy wniosek o komisję śledczą, to jest najważniejsze pytanie, czy był przeciek - wskazał. Dodał, że z Chlebowskiego premier zrobił kozła ofiarnego. - A co z Mirem i z Grześkiem, czy oni nie są uwikłani w tę sprawę? - pytał, prawdopodobnie mając na myśli Mirosława Drzewieckiego i Grzegorza Schetynę.
- Najważniejsi polscy politycy spotykają się, by negocjować polskie prawo, kiedy informacje trafią do nich, następuje przeciek, zamiast zdecydowanych działań organów ścigania dowiadujemy się, że szefowi CBA zaraz po tym chce się stawiać zarzuty - uważa europoseł Zbigniew Ziobro. PiS jest oburzone tym faktem. - Źle się dzieje w naszym państwie, jeżeli konsekwencje ponoszą osoby ścigające, a nie ścigane - mówił wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (PiS). Prezes PiS dodaje, że "nie może być tak, że walczący z rakiem korupcji ludzie byli prześladowani". Ziobro zauważa, iż miała miejsce nagła zmiana w śledztwie w rzeszowskiej prokuraturze. - Prokuratorzy zmierzali do umorzenia, wszyscy o tym wiedzieli - wskazuje, dodając, że nastąpiła nagła zmiana stanowiska prokuratury o 180 stopni i "prokuratorzy zamierzają prawnie eliminować szefa CBA". Minister sprawiedliwości ujawnił, że postanowienie o zarzutach wobec Mariusza Kamińskiego zostało wydane 3 września. Prawo i Sprawiedliwość wskazuje, że nastąpiło to kilka tygodni po tym, jak CBA poinformowało premiera Tuska o prowadzonej akcji związanej z ustawą hazardową.
Prokurator krajowy Edward Zalewski poinformował, że warszawska prokuratura okręgowa wystąpiła do CBA o uzupełnienie zawiadomienia o przestępstwie przy pracach nad ustawą hazardową. Jego zdaniem, znajdowały się tam materiały niewystarczające. - Nie było tam stenogramów podsłuchów, a tylko wyrwane z kontekstu słowa - powiedział minister sprawiedliwości Andrzej Czuma na konferencji prasowej. Z takimi opiniami nie zgadza się CBA, które zapowiedziało uzupełnienie wniosku.
Zaniepokojony całą sprawą jest prezydent Lech Kaczyński, który zaprosił na dzisiaj premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę. - To jest sprawa dla prokuratora generalnego, pozostawmy tej instytucji ostateczne wnioskowanie w tej sprawie. Rozumiem, że ktoś usłużnie podsuwa panu prezydentowi pomysły, chyba nieszczęśliwe - uważa wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak.
Nie wiadomo do końca, jaka będzie polityczna przyszłość Chlebowskiego. - Nie czuję się odpowiedzialny, ale jestem do dyspozycji, jeśli będzie taka wola klubu - deklaruje poseł. Podkreśla, że były to "niefortunne rozmowy", które "nie powinny mieć takiego wymiaru" i że "jest tu gdzieś jakiś konflikt".
- Pan przewodniczący usiłuje wmawiać, że nie wie, kto to jest Miro i Grzegorz - ocenia tłumaczenia Chlebowskiego Ziobro. Dodaje, że wygląda na to, iż jest on zdesperowany i najwyraźniej czegoś się bardzo boi.
W celu wyjaśnienia całej afery PiS domaga się powołania komisji śledczej oraz ujawnienia akt sprawy. Pomysł komisji poparło już SLD. Zastanawia się natomiast PSL.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-10-02

Autor: wa