Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dramat Marcina Wasilewskiego

Treść

Według optymistycznych prognoz straci sezon, czarne sugerują, że już nigdy nie wróci na piłkarskie boisko. Dramat Marcina Wasilewskiego wstrząsnął piłkarską Polską i Belgią i na nowo rozpoczął dyskusję na temat coraz bardziej przekraczanych granic brutalności w sporcie.

Na początku ubiegłego roku sportowy świat przeżywał nieszczęście chorwackiego napastnika Arsenalu Londyn Eduarda da Silvy. W 3. minucie meczu z Birmingham City utalentowany zawodnik został sfaulowany przez Martina Taylora, doznając złamania stawu skokowego i zerwania w nim wszystkich wiązadeł. Całe zdarzenie wyglądało przerażająco, Eduardo na chwilę stracił przytomność, dopiero po kilku minutach lekarze mogli sprowadzić go z boiska z założoną maską tlenową. Na szczęście okazało się, że uraz nie jest aż tak poważny, jak początkowo sądzono. Pierwsze prognozy nie wykluczały bowiem, że gwiazdor "Kanonierów" będzie musiał zakończyć karierę sportową. Po wielu miesiącach rehabilitacji, w grudniu, zagrał pierwszy mecz. I to jest jedna z nielicznych wiadomości dla Wasilewskiego, który w niedzielę przeżył podobny dramat. W spotkaniu na szczycie ligi belgijskiej między Anderlechtem Bruksela a Standardem LiÝge obrońca reprezentacji Polski został brutalnie sfaulowany przez Axela Witsela. Efekt: złamana kość piszczelowa i strzałkowa prawej nogi, konieczność operacji, może niejednej, długotrwałej rehabilitacji i żmudnej pracy nad powrotem na boisko, który niestety nie jest w stu procentach pewny.
Wasilewski to wielki "twardziel". Zawodnik z charakterem i sercem, często grający na pograniczu faulu, przekraczający przepisy, bezpardonowo traktujący rywali. W starciu ze Standardem nie było inaczej, Polak walczył ostro, także z Witselem. W 25. minucie wszystko jednak się skończyło, to przeciwnik przekroczył przepisy, granice, brutalnie atakując nogi naszego reprezentanta. Lekarz Anderlechtu Louis Kinnen nie pozostawił wątpliwości. - Złamanie jest bardzo poważne, Wasilewskiego czeka bardzo długa przerwa w grze - powiedział. Optymistyczne scenariusze zakładają, że Polak nie zagra do końca obecnego sezonu. Pesymistyczne mówią, że może mieć w ogóle problem z powrotem na boisko. Wszystko zależy od wyników badań, operacji, rehabilitacji. - Mam nadzieję, że to nie koniec jego kariery - przyznał trener "Fiołków" Ariel Jacobs. Jak dodał, po meczu w szatni drużyny panowały przenikliwa cisza i przerażenie. - To nie była piłka, to nie był sport. Wszyscy chcielibyśmy o tym jak najszybciej zapomnieć - zaznaczył.
Sam Witsel przekonywał, że nie faulował Polaka celowo i tak samo przeżywa jego dramat. - Nie jestem brutalem, nie gram w piłkę po to, by łamać nogi. To był nieszczęśliwy wypadek - powiedział. Podobno w szatni nawet się rozpłakał. 20-latek jest jednym z najzdolniejszych belgijskich graczy, został uznany za piłkarza 2008 roku w Belgii. W niedzielę na jego karierę padł jednak cień. Mocny. Tymczasem sponsor Standardu, operator sieci komórkowej Base, zdecydowanie potępił czyn Witsela. - Takie zachowanie jest sprzeczne z wartościami wyznawanymi przez naszą firmę - podkreślił.
Witsel ukarany przez sędziego czerwoną kartką kary nie uniknie, zapewne surowej. Wszystko to nie jest jednak aż tak ważne. Istotne, by Wasilewski pomyślnie przeszedł operację, wrócił do zdrowia, potem na boisko.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-09-01

Autor: wa