Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Indoktrynacja w okładce

Treść

Z prof. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz wykładowcą w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Maria S. Jasita

Czwartoklasistom podano kilka tytułów jako przykłady stosowania reguł pisowni małych i wielkich liter. Zastanawiające, że w ciągu: "Wally poznaje świat", "Mama, tata, komputer i ja", "Kubuś Puchatek", "Wiedza i Życie" - umieszczony jest też tytuł... "Gazety Wyborczej".
- Moim zdaniem, jest to celowe utrwalanie w świadomości, a raczej podświadomości dzieci, że jeśli gazeta - to "Wyborcza". Ponieważ są to dzieci, to tego typu indoktrynacja będzie miała długofalowe skutki. W sumie uważam, że jest to niedopuszczalne i powinno spotkać się ze zdecydowaną krytyką ze strony MEN.

Dzieci raczej nie sięgną po "Gazetę Wyborczą"...
- To nawet nie chodzi o to, że dzieci teraz będą sięgać po tę gazetę, ale że gdy będą starsze, to ta gazeta wyda im się jakaś swojska, skądś znana i bliska. To właśnie będzie efekt tej podprogowej indoktrynacji.

Czy można tutaj widzieć rodzaj podstępnej kryptoreklamy - i jak takie zjawisko interpretować? Reklama powinna wkraczać do szkolnych podręczników?
- Podręczniki szkolne kierowane są do bezbronnych odbiorców, bo takimi są dzieci i w znacznej mierze młodzież. Odbiorca ten nie ma jeszcze doświadczenia, by rozpoznać zło, jakie grozi mu ze strony dorosłych, zwłaszcza ludzi obcych. Dlatego z ufnością patrzy najpierw na rodziców, a potem na nauczycieli. Takiego zaufania zawieść nie wolno. Uprawianie kryptoreklamy w podręcznikach szkolnych jest właśnie nadużyciem zaufania, które musi być zdecydowanie potępione.

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie powinno zareagować na taki rodzaj manipulacji i reklamy?
- Tak, natychmiast, i to bardzo ostro, żeby ostrzec innych manipulatorów.

Resort i wydawca twierdzą, że nie ma o co robić szumu.
- Uważam, że właśnie teraz trzeba zrobić dużo szumu, aby uświadomić rodzicom i nauczycielom, jak daleko sięgają macki niektórych środowisk, które chcą sprawować rząd dusz nad Polską, zaczynając od najmłodszych dzieci.

Mnie uderzyło w tej sprawie perfidne "hodowanie" sobie bezwolnego konsumenta - od małego.
- Nie nazwałbym tego perfidią, lecz raczej premedytacją. Tu mamy do czynienia z bardzo chłodną kalkulacją.

Te ćwiczenia zostały dopuszczone w jednej z katolickich szkół w Warszawie, chodzi o szkołę pijarów.
- I to jest największy dramat, że w wielu szkołach katolickich w Polsce promowane są gazety, które wprost lansują ideologię antykatolicką i antypolską. Nie tylko gazety, ale również utwory wybranych pisarzy, włączając w to również "Harry'ego Pottera". I takie z kolei zjawisko można nazwać perfidią.

Wydawca podręcznika i zeszytu ćwiczeń, Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, tłumaczy się m.in. tym, że ćwiczenie ortograficzne dotyczy wyłącznie pisowni tytułów czasopism, a nie ich treści.
- Nie znamy autentycznych intencji autorek książki i wydawnictwa. Można natomiast skomentować wyjaśnienie, które zostało przesłane. Prawdą jest, że łatwo o błąd ortograficzny w wielowyrazowych tytułach prasowych, ale w takim razie trzeba podać kilka tytułów, a nie jeden, ponieważ podanie jednego jest jego reklamą. Dochodzi do tego, że dzieci uczą się ortografii na poprawnym pisaniu tytułu jednej z gazet. Trudno o skuteczniejszą indoktrynację. Poza tym można sobie podarować to ćwiczenie z gazetą, jeśli zasada obowiązuje w odniesieniu do wszystkich czasopism, które mają tytuły wielowyrazowe. Wystarczy, jeśli wielowyrazowy tytuł pojawi się w czasopismach dla dzieci.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-12-27

Autor: wa