Kto pierwszy "wymięknie"
Treść
Jeżeli dojdzie do ogólnonarodowego referendum w sprawie ratyfikacji traktatu reformującego, to Prawo i Sprawiedliwość opowie się przeciw ratyfikacji - zadeklarował Jarosław Kaczyński. Według prezesa PiS, tylko uwzględnienie postulatów jego partii mających na celu utrwalenie tego, co zostało wynegocjowane w Brukseli, sprawi, że poprze traktat. Politycy Platformy zapowiedzieli, że nie zamierzają już rozmawiać z PiS i postraszyli swoich konkurentów wcześniejszymi wyborami. Bez zgody przynajmniej części posłów PiS Sejm nie będzie w stanie wyrazić zgody na ratyfikację. Dziś przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski będzie kolejny dzień czekał na spotkanie z reprezentantami innych klubów, aby omówić dojście do kompromisu w sprawie kształtu ustawy ratyfikacyjnej. Na spotkanie z Gosiewskim nikt się jednak do tej pory nie pokwapił. W sprawie konfliktu wokół ustawy o ratyfikacji na linii PO - PiS głos zabrał wczoraj Lech Kaczyński. - Moja opinia jest taka, że ustawa ratyfikacyjna - może razem z uchwałą w ramach pewnego kompromisu - powinna dokonać jak najdalej idącego zabezpieczenia. Mówiąc po prostu, żeby to, co zostało podpisane, później jak najtrudniej było zmienić - powiedział prezydent. Według niego, opór przed zabezpieczeniem tych zapisów ze strony rządzących może świadczyć o tym, że będą chcieli zmienić traktat. - Istnieje taka możliwość przez odpowiedni tekst ustawy ratyfikacyjnej, a są tacy, którzy tych elementów do tekstu nie chcą wprowadzić. Można podejrzewać, że chcieliby zmienić traktat; że chcieliby, byśmy jako Polacy zaakceptowali w całości tzw. Kartę Praw Podstawowych - powiedział prezydent Kaczyński. Jak dodał, Karta zawiera w większości postanowienia całkowicie słuszne, lecz są tam także takie, z których mogą wynikać prawa do małżeństw osób tej samej płci. Są również pewne zagrożenia dla naszych interesów narodowych dotyczące własności na ziemiach zachodnich. Powrót do referendum? Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział po sobotniej Radzie Politycznej PiS, że bez odpowiednich zapisów ustawowych zabezpieczających to, co zostało przez Polskę wynegocjowane w unijnym traktacie, Prawo i Sprawiedliwość nie zgodzi się na ratyfikację. Platforma Obywatelska proponuje, żeby owe "zabezpieczające zapisy", które PiS chciałoby umieścić w ustawie o ratyfikacji, zawrzeć w sejmowej uchwale. Jednakże uchwała, na co zwracali uwagę posłowie PiS, w przeciwieństwie do ustawy nie ma wiążącej mocy prawnej dla rządzących. - Jesteśmy gotowi do kompromisu, ale nie do tego, by nas oszukiwano. Różnica między uchwałą a ustawą jest taka, jak między kserokopią a prawdziwym banknotem. Platforma oferuje nam kserokopię - powiedział Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zapowiedział, że nieuwzględnienie postulatów jego partii będzie skutkować tym, iż Prawo i Sprawiedliwość nie poprze ustawy dającej prezydentowi zgodę na ratyfikację traktatu, a ponadto w głosowaniu wprowadzona zostanie dyscyplina klubowa. Na żądania PiS Platforma odpowiedziała możliwością powrotu do koncepcji ratyfikacji traktatu przez referendum. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział wprowadzenie błyskawicznych zmian w prawie, które pozwolą na powrót do pomysłu referendum. Jeżeli by się ono odbyło, to Jarosław Kaczyński nie poparłby - jak zapowiada - przyjęcia traktatu, a to dlatego, że w wyniku referendum nie zostaną wprowadzone postulowane zabezpieczenia zachowania tzw. mechanizmu z Joaniny i stosowania w ograniczonym zakresie Karty Praw Podstawowych. Nie jest natomiast wykluczone, że wśród referendalnych pytań mogłoby się znaleźć także dotyczące przyjęcia Karty Praw Podstawowych w całości, czego ma się domagać LiD. Szantaż wyborami Aby zachęcić PiS do zagłosowania za ustawą, politycy PO postraszyli Prawo i Sprawiedliwość wcześniejszymi wyborami, licząc przy okazji na możliwość rozłamu w PiS i zdobycia brakujących głosów za ratyfikacją. - Jeśli Platforma chce oddać władzę, to niczego lepszego dla Polski nie może zrobić. To będzie piękny dzień w moim życiu, kiedy Donald Tusk zrezygnuje z funkcji, która jest ponad jego siły - odpowiadał na groźby Platformy prezes PiS. W całym sporze między PiS a PO bardzo zastanawiający jest sposób rozumowania polityków Platformy ośmieszający to ugrupowanie jako partię rządzącą. Twierdząc - zresztą tak jak kierownictwo PiS - że traktat jest dla Polski dobry, politycy PO negują proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość zapisy umacniające to, co w traktacie wynegocjowano, dowodząc, że te zapisy kompletnie niczego nie wnoszą i niczego nie zmieniają. Co zatem sprawiło, że Platforma - nie godząc się na uwzględnienie "nic niewnoszących zapisów" - ryzykuje nieratyfikowanie tak ponoć dobrego dla Polski traktatu? Odpowiedź na to dał wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, stwierdzając, że PO nie ustąpi, aby "nie ulec szantażowi Kaczyńskiego". Jeżeli PO jest przekonana, że traktat jest dobry dla Polski, a dojście do tego dobra wymaga wykonania nic nieznaczącej - zdaniem PO - czynności, to chyba nie ma wątpliwości, jak powinna zachować się odpowiedzialnie rządząca partia, która nie przedkłada jakichś animozji nad dobro kraju. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-03-17
Autor: wa