Minister za mało aktywny
Treść
Z senatorem RP Jerzym Chróścikowskim (PiS), przewodniczącym NSZZ RI "Solidarność", rozmawia Paweł Tunia
Rolnicy nie mogą uznać mijającego roku za dobry dla swoich gospodarstw...
- Pod względem dochodowości jest to najgorszy rok od momentu wejścia Polski do UE, a więc w porównaniu z ostatnimi dwoma latami. Jeśli chodzi o działania ministra rolnictwa, to muszę przyznać, że najczęściej mamy do czynienia tylko z odpowiedzią resortu na kroki podejmowane przez rolnicze związki zawodowe. Kłopoty rolnictwa ciągną się od 13 lutego, kiedy zaczęły się spadki cen trzody chlewnej, potem pojawiły się problemy z owocami miękkimi oraz zbożami i produkcją mleczarską.
Ale ministerstwo przekonuje, że podejmuje kroki zaradcze...
- Resort nie zrealizował postulatów związków rolniczych dotyczących poprawy sytuacji na wsi i stąd wynikały protesty w lutym, w październiku i w grudniu. Wyjeżdżaliśmy do Brukseli, aby tam podjęto działania dotyczące rynku mleka i refundacji dopłat eksportowych. Podnosiliśmy też sprawy rynku zbóż. Ostatni protest rolniczy nastąpił 17 grudnia. Minister mało skutecznie wprowadzał mechanizmy refundacji dopłat eksportowych do mleka. W tej dziedzinie podjął za mało działań, jeśli chodzi m.in. o lobbing z innymi krajami, aby takie dopłaty na rynku UE się pojawiły. W tej chwili refundacji ciągle nie ma, a jest to ważne, aby nadwyżki produkcyjne były wyprowadzone na rynki trzecie.
Rolnictwo miało otrzymać duże wsparcie w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Czy tak się stało?
- Jesteśmy niezadowoleni z tego, że opóźnienia w realizacji PROW są już ponadroczne. Dopiero teraz środki finansowe zaczynają dochodzić do rolników. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie przeprowadziła pełnego przetargu na informatyzację i do dzisiaj takiego systemu nie ma. Ludzie pracują ręcznie, często po godzinach. A przecież ARiMR jest największym płatnikiem środków unijnych dla rolnictwa.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-12-23
Rolnicy nie mogą uznać mijającego roku za dobry dla swoich gospodarstw...
- Pod względem dochodowości jest to najgorszy rok od momentu wejścia Polski do UE, a więc w porównaniu z ostatnimi dwoma latami. Jeśli chodzi o działania ministra rolnictwa, to muszę przyznać, że najczęściej mamy do czynienia tylko z odpowiedzią resortu na kroki podejmowane przez rolnicze związki zawodowe. Kłopoty rolnictwa ciągną się od 13 lutego, kiedy zaczęły się spadki cen trzody chlewnej, potem pojawiły się problemy z owocami miękkimi oraz zbożami i produkcją mleczarską.
Ale ministerstwo przekonuje, że podejmuje kroki zaradcze...
- Resort nie zrealizował postulatów związków rolniczych dotyczących poprawy sytuacji na wsi i stąd wynikały protesty w lutym, w październiku i w grudniu. Wyjeżdżaliśmy do Brukseli, aby tam podjęto działania dotyczące rynku mleka i refundacji dopłat eksportowych. Podnosiliśmy też sprawy rynku zbóż. Ostatni protest rolniczy nastąpił 17 grudnia. Minister mało skutecznie wprowadzał mechanizmy refundacji dopłat eksportowych do mleka. W tej dziedzinie podjął za mało działań, jeśli chodzi m.in. o lobbing z innymi krajami, aby takie dopłaty na rynku UE się pojawiły. W tej chwili refundacji ciągle nie ma, a jest to ważne, aby nadwyżki produkcyjne były wyprowadzone na rynki trzecie.
Rolnictwo miało otrzymać duże wsparcie w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Czy tak się stało?
- Jesteśmy niezadowoleni z tego, że opóźnienia w realizacji PROW są już ponadroczne. Dopiero teraz środki finansowe zaczynają dochodzić do rolników. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie przeprowadziła pełnego przetargu na informatyzację i do dzisiaj takiego systemu nie ma. Ludzie pracują ręcznie, często po godzinach. A przecież ARiMR jest największym płatnikiem środków unijnych dla rolnictwa.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-12-23
Autor: wa