Misja misji nierówna
Treść
Patowa sytuacja w Telewizji Polskiej się pogłębia. Na wizję powrócił Andrzej Kwiatkowski - sztandarowa postać telewizji publicznej w czasach rządów postkomunistów. Jednocześnie na coraz późniejsze godziny spychane są programy redaktorów Bronisława Wildsteina i Jana Pospieszalskiego. Program "Bronisław Wildstein przedstawia" decyzją Farfała przesunięty został z czwartku z godz. 22.30 na środę na 24.00. "Program więc istnieje, ja i moi współpracownicy honoraria dostajemy, tylko że mało kto naszą produkcję będzie oglądał. I o to chodzi" - komentuje na swym blogu sytuację Wildstein. - Program o takiej godzinie nie ma żadnych szans, a jest on bardzo potrzebny ze względów społecznych i misyjnych, cel przesunięcia jest oczywisty, aby wykończyć go - ocenia Siwek. Jak widać, misja misji nierówna - misją dla Farfała jest program prowadzony przez Andrzeja Kwiatkowskiego.
Warszawski sąd dwa tygodnie temu, oprócz przedłużenia o kolejne trzy miesiące zawieszenia prezesów TVP, wydał również decyzję o nieprzedłużeniu delegacji do zarządu Tomasza Rudominy - oznacza to, że od czterech dni TVP jednoosobowo zarządza Farfał. Na jego decyzje może wpłynąć rada nadzorcza, jednak obecnie większość głosów ma w niej LPR i Samoobrona, więc zamiast słów krytyki trzeba spodziewać się raczej jej poparcia dla prezesa. Trzech członków rady wywodzących się z PiS nie ma w niej żadnej mocy sprawczej.
- Na pewno będziemy działać w tym kierunku, aby zapobiec złym działaniom, szkodzącym spółce - zapewnia w rozmowie z nami Bogusław Szwedo, członek rady nadzorczej z nadania PiS. - Najbliższe posiedzenie rady nadzorczej odbędzie się na początku kwietnia. Źle oceniam fakt ponownego zawieszenia zarządu TVP i fakt, że w zarządzie jest tylko pan Farfał. Nam się nie uda nic zrobić, przeforsować żadnych decyzji, bo nie mamy większości w radzie nadzorczej, a tym członkom rady, którzy do takiej sytuacji doprowadzili - trwanie takiego status quo odpowiada. Sytuacja jest patowa - ocenia Szwedo. Krytycznym okiem na poczynania prezesa Farfała patrzą też niektórzy członkowie Rady Programowej TVP. - Sytuację w TVP oceniam negatywnie. TVP zawsze musiała być między prawdą a zakłamaniem, między możliwością odkłamania historii lub jej zakłamania - rozumiem, że obecny zarząd woli telewizję Kwiatkowskiego od telewizji Wildsteina - komentuje Jan Ołdakowski (PiS), członek Rady Programowej TVP. - Rada to ciało, które nie ma żadnej zdolności czy możliwości ingerowania formalnego w decyzje zarządu. To jest ciało doradcze - przypomina Ołdakowski. Jednym słowem, sytuacja, w jakiej znalazł się p.o. prezes Piotr Farfał, jest idealna - tworzy zarząd jednoosobowo, ma poparcie większości członków rady nadzorczej, natomiast Rada Programowa TVP może jedynie wyrazić swoje niezadowolenie z podejmowanych przez niego decyzji. - Sytuacja dla Farfała (czyli dla LPR, Giertycha i Schetyny, który za nim stoi) jest genialna. Ale jest to też olbrzymia odpowiedzialność, bo telewizja stanęła w miejscu. Decyzje, które podejmuje Farfał, szkodzą jej coraz bardziej. PO i resztka LPR stały się zakładnikami SLD, jeśli chodzi o media publiczne - podkreśla w rozmowie z nami zawieszony członek zarządu TVP Sławomir Siwek. W jego ocenie, na patową sytuację w telewizji trzeba patrzeć szerzej. Rękami Farfała realizowane są zapisy nowej ustawy medialnej, co do której do porozumienia doszła koalicja rządząca z SLD. - Realizowana już teraz jest np. kompletna zmiana usytuowania mediów publicznych, przesunięcia także ideowego na jedną stronę podziałów światopoglądowych w Polsce. Stąd też wcale mnie nie dziwi, że jakby wyprzedzając to, co zostało ujawnione w tej ustawie, ludzie pana Giertycha w podzięce za to, kto ich wsparł w akcji przejmowania władzy w TVP, realizują ten plan. Osłabienie telewizji umożliwia łatwiejsze przeprowadzanie zabiegu pt. wykreślanie wartości chrześcijańskich, wprowadzanie propagandy zachowań sekciarskich - uważa Siwek. - Nasze odwołanie po 19 czerwca możliwe jest w jednym przypadku, kiedy członkowie rady nadzorczej rekomendowani przez PiS zagłosują za naszym odwołaniem. A ja wcale tego nie wykluczam, bo jeżeli sytuacja ma dalej tak wyglądać, to być może nie ma po co ciągnąć dalej tego bałaganu - dodaje Sławomir Siwek.
"Karty na stół" Lewicy
Wpływ Lewicy na kształt projektu ustawy medialnej i zmian w mediach publicznych potwierdza fakt powrotu na antenę TVP Andrzeja Kwiatkowskiego (wyrzuconego z telewizji przez obecnie zawieszony zarząd TVP w 2007 r.). W trakcie kampanii prezydenckiej w 1995 r. Kwiatkowski reprezentował Aleksandra Kwaśniewskiego w głównej debacie prezydenckiej z Lechem Wałęsą. Później politycy AWS i UW bojkotowali jego sztandarowy program "Tygodnik Polityczny Jedynki", oskarżając prowadzącego o ostentacyjne sprzyjanie lewicy. Teraz wraca do TVP wspierany przez członka KRRiT Tomasza Borysiuka. Pojawił się już na wizji 10 marca w programie "Karty na stół" poświęconym wyborom do Parlamentu Europejskiego i tematyce europejskiej. Program emitowany jest we wtorki o godzinie 22.00 i zajął miejsce "Misji specjalnej", którą prowadziła i tworzyła Anita Gargas. Kiedy w styczniu br. Farfał informował o likwidacji programu Anity Gargas, nie chciał powiedzieć, czym zostanie on zastąpiony. Podkreślał wtedy, że wszystkie decyzje programowe mają na celu wzmocnienie przychodów i misyjnego charakteru TVP. - Andrzej Kwiatkowski to symbol. Teraz mamy do czynienia cały czas z takimi symbolami: wraca pan Kwiatkowski, przesuwany jest program pana Wildsteina na godzinę, która go skończy. Program o takiej godzinie nie ma żadnych szans, a jest on bardzo potrzebny ze względów społecznych i misyjnych - ocenia Siwek. Jak widać, misja misji nie równa - misją dla Farfała jest program prowadzony przez Kwiatkowskiego.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-03-26
Autor: wa