Naliczanie zadłużenia było bezprawne
Treść
Z poseł Gabrielą Masłowską (PiS) rozmawia Małgorzata Goss Ponad 100 tysięcy spółdzielców, obciążonych tzw. kredytami balcerowiczowskimi, od lat spłaca zadłużenie z czasów hiperinflacji, a końca nie widać. Na jakim etapie są prace legislacyjne nad ustawą, która ma zamknąć te rozliczenia? - Ustawa, która umarza te niedorzeczne i bezprawne obciążenia spółdzielców, w imieniu których spółdzielnie zaciągnęły kredyty na budowę mieszkań do końca maja 1992 r., jest w połowie drogi legislacyjnej. Po pierwszym czytaniu w Komisji Infrastruktury projekt trafił do podkomisji, która przedstawiła sprawozdanie. Po zapoznaniu się z nim komisja miała ogromny dylemat. Posłowie koalicji przyszli z nastawieniem, że mają odrzucić projekt, a tu tymczasem nasze argumenty, podparte ekspertyzą znanej kancelarii prawnej, pokrzyżowały te plany. Nawet posłowie Platformy nie mieli odwagi podnieść ręki za odrzuceniem. W tej sytuacji przerwano prace. Komisja zbierze się 5 października, aby rozstrzygnąć o losie projektu. Napłynęły do niego dwie nowe opinie - Biura Analiz Sejmu i Komisji Nadzoru Finansowego. Żadna z nich nie kwestionuje naszych argumentów na rzecz przyjęcia ustawy. Jak duże są to obciążenia? - Są trzy składniki zadłużenia: kredyty, odsetki od kredytów i skapitalizowane odsetki budżetowe. Obciążenie sięga czasem 200-500 zł miesięcznie. To znaczna kwota, zwłaszcza że najczęściej dotyczy emerytów. Są i takie spółdzielnie, które - wiedząc, że Sejm ma rozwiązać problem - kierują do sądów wnioski o eksmisję tych osób. W dotychczas obowiązujących ustawach - chodzi głównie o ustawę o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych z 1996 r. - jest zapis, że jeżeli spółdzielca spłaci jednorazowo całość zadłużenia do końca tego roku, to 70 proc. tej kwoty zostanie umorzone. Wiele rodzin stoi więc przed dylematem - zaciągnąć kredyt i spłacić, czy czekać na ustawę? Tymczasem nawet te 30 proc. do spłaty to jest płatność nienależna i mamy na to dowody! Projekt ustawy mówi, że jeśli ktoś spłacał przez 10 lat zadłużenie - to reszta zadłużenia (kredyt, odsetki i odsetki budżetowe) podlega umorzeniu. Część spółdzielców - wąska grupa - nie zostanie objęta tym przepisem, ponieważ rozpoczęła spłaty później (ostatnie transze kredytu udzielane były w 1997 r.). Z myślą o nich proponujemy przesunięcie okresu spłaty z bonifikatą o 3 lub 4 lata. Chcemy tą ustawą definitywnie zamknąć problem kredytów balcerowiczowskich. Na wszelki wypadek apeluję jednak, aby spółdzielcy w oczekiwaniu na ustawę w żadnym wypadku nie zawieszali bieżących spłat. Jeśli spółdzielca chce wyodrębnić notarialnie własność mieszkania, to oprócz kredytu z odsetkami musi spłacić w nominalnej wysokości kwotę 30 proc. kredytu umorzonego przez państwo. W wypadku kredytów balcerowiczowskich są to kwoty niemałe... - Sięgają nieraz kilkudziesięciu tysięcy złotych. Te 30 proc. umorzenia dotyczy przecież mieszkań, których cena na przestrzeni 5 lat wzrosła 140 razy! W ustawie proponujemy ograniczyć spłatę kwoty umorzenia do półtorakrotności minimalnego wynagrodzenia, a więc do ok. 1600 złotych. Powiedziała Pani, że spłaty, których domaga się bank, są nienależne. Dlaczego? - Ponieważ to ogromne zadłużenie powstało wskutek niezgodnej z prawem jednostronnej zmiany umów kredytowych i kapitalizacji odsetek, do czego nie było podstaw prawnych. Wykazała to ekspertyza przygotowana na nasze zlecenie przez znaną kancelarię prawną. Było to niezgodne z Konstytucją, z prawem bankowym i kilkunastoma ustawami. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-05
Autor: wa