Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie bójmy się wydawać

Treść

Z prof. Jerzym Żyżyńskim, ekonomistą z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Paweł Tunia

Bezrobocie wzrosło do poziomu 10,5 procent. Dalszy wzrost bezrobocia będzie zależał od koniunktury i nastrojów wśród pracodawców - jeśli będą one optymistyczne, to redukcja zatrudnienia będzie mniejsza, i odwrotnie.
- Zawsze trudno oceniać, jak ukształtuje się optymizm. W poważnym stopniu będzie on zależał od działań rządu. Jeśli rząd będzie ograniczał wydatki, to oczywiście optymizm przedsiębiorców będzie malał. Wielu przedsiębiorców współpracuje z sektorem publicznym, więc jeśli ten ogranicza wydatki, to pesymizm będzie wzrastał. Rozmowy na temat wejścia do strefy euro dla niektórych mogą oznaczać wzrost nastrojów optymistycznych, bo uważają, że sytuacja się ustabilizuje. Ale ja jestem sceptycznie nastawiony do koncepcji wejścia do strefy euro na obecnych warunkach. Jeżeli chodzi o nastroje, to dużo zależy od popytu. Jeśli nie będzie rósł, to również jego oddziaływanie na nastroje pracodawców będzie negatywne. Rząd powinien budować optymizm, ale nie robi tego, ograniczając wydatki. Jeśli ludzie będą wydawać pieniądze, to kryzys szybko zostanie przełamany i nastąpi powrót do normalności.

Sytuacja może zmusić pracodawców do takich działań, jak zatrudnianie pracowników w zmniejszonym wymiarze, np. na pół etatu?
- Dla przedsiębiorcy może to być konieczność. Jak nie ma zbytu, to nie ma wpływów oraz kredytowania i co wówczas ma robić przedsiębiorca? Żeby nie zbankrutować, musi ograniczać wydatki. Dużo zależy przy tym od banków - jeśli te działają tylko na rzecz swoich zagranicznych właścicieli i ograniczają działalność kredytową, to pesymizm będzie rósł. Konsumenci wiele kupują za kredyty - np. będą kupować mieszkania, jak będzie dostępny kredyt hipoteczny.

W kolejnych latach ma maleć grupa osób w wieku produkcyjnym. Redukcja zatrudnienia nie będzie wówczas powodować gwałtownego wzrostu bezrobocia.
- Jednak to z kolei oznacza, że może być problem z emeryturami. Środków jest mało, bo wartość funduszy emerytalnych spada. Mogą się pojawić problemy z wypłatami emerytur w tym sensie, że albo będą bardzo niskie, albo nie będzie środków dla niektórych. Ale raczej nastąpi spadek wartości emerytur. A to może oznaczać dalszy spadek popytu.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-25

Autor: wa