Niesalonowe słownictwo Durczoka
Treść
Znany dziennikarz Kamil Durczok, szef flagowego programu TVN "Faktów", używający ordynarnych przekleństw, zwraca się do znajdujących się w studiu osób tuż przed rozpoczęciem programu. Poszło o plamy na stole. Takie nagranie przez chwilę można było obejrzeć w internecie. TVN usunęło je z sieci.
W wywiadzie udzielonym jednemu z portali internetowych po upublicznieniu nagrania Kamil Durczok tłumaczy, dlaczego użył tak stężonej w krótkim czasie dawki ordynarnych przekleństw. - Praca w telewizji wiąże się z "dużym ciśnieniem. Na 20 minut przed "Faktami" nie ma czasu na piękną polszczyznę, tylko są krótkie żołnierskie słowa. Za to mi płacą, żeby 4 mln ludzi, które każdego dnia ogląda "Fakty", otrzymało dopracowany i najlepszy z możliwych produktów - powiedział dziennikarz.
Zdaniem medioznawców, zachowanie szefa "Faktów" świadczy m.in. o jego niskiej kulturze. - Kiedyś pojawiło się w internecie nagranie pana Lisa, który też wypowiadał różne teksty w stosunku do ludzi. Były to chamskie i ordynarne wyrażenia, ale to nie przeszkodziło być nadal "autorytetem", laureatem nagród, gwiazdą mediów. To jest smutna konstatacja - twierdzi Wojciech Reszczyński, wicedyrektor Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia. Według niego, w sprawie zachowania Durczoka należałoby się zwrócić do redakcji TVN. - To pytanie do tych zespołów, jak oni się czują? Czy ich godność nie została naruszona? Czy nie uważają, że jest to jakiś mobbing? Jak oni się czują z takimi kierownikami? To jest pytanie do nich, bo przecież dorosłego człowieka nie będziemy wychowywać - dodaje.
- Nie wiem, czy warto coś takiego komentować, ale trzeba powiedzieć jedno, że piękno, również mowy, jest wyrazem szacunku dla odbiorcy. Piękno ma wiele form, ale jedna z nich jest zasadnicza - ma budować człowieczeństwo w człowieku - podkreśla prof. Krystyna Czuba, medioznawca, wykładowca UKSW i WSKSiM. - Sprawca takiej wypowiedzi daje jednocześnie do zrozumienia, że jej adresat jest mało dla niego warty, a w ten sposób dziennikarz nie powinien działać - mówi.
Nagranie z wulgaryzmami Durczoka zostało upublicznione na portalu internetowym TVN Fakty.pl. Jednak z piątku na sobotę zostało ono usunięte. Według TVN, emisja nagrania na portalu odbyła się w sposób nielegalny i nastąpiła zwyczajna kradzież materiału. - Nagranie z wypowiedzią Kamila Durczoka nie zostało upublicznione na żadnej oficjalnej stronie internetowej stacji. Strona TVN Fakty.pl to portal założony przez jednego z fanów tego programu i przez niego redagowany. Ktoś po prostu ukradł ten materiał i umieścił go w internecie, mimo że nigdy nie był on przeznaczony do emisji. Publikowanie tego w internecie jest takim samym nadużyciem, jak publikowanie nagrań z podsłuchu prywatnych rozmów - przy czym nie chodzi mi o nagrania wnoszące jakieś nowe, istotne fakty do debaty publicznej - uważa Karol Smoląg, rzecznik TVN. Nagranie - według niego - przedstawia sytuację, w której szef próbuje skłonić do działania jednego z członków ekipy, mając na uwadze jakość programu. - Dzieje się to przed wejściem na antenę. Oczywiście publikacja nagrania, na którym z ust naszego prezentera słyszymy wulgaryzmy, nie jest dla nas komfortowa. Na pewno jest to jednak sprawa wyłącznie pomiędzy tymi dwoma panami: Kamilem Durczokiem i jego interlokutorem. Przyjmuję, że zachowanie utrwalone w tym materiale nie jest powszechnie przyjęte, ale też komu z nas nie zdarzyło się nigdy przeklinać - dodaje rzecznik TVN.
Na niską kulturę osobistą pracowników mediów wskazuje Teresa Bochwic, członek Rady Programowej Telewizji Polskiej. - Jako wieloletni pracownik mediów zauważyłam, że w każdej telewizji, publicznej, jak i niepublicznej, jest maniera przeklinania na co dzień w sposób niewyobrażalny dla przeciętnego człowieka. Ten styl mieliśmy właśnie okazję obejrzeć na tym filmie - podkreśla Bochwic. - Maniera przeklinania rozprzestrzenia się od każdego strażnika i kierowcy poczynając, poprzez kamerzystów, a kończąc na najwyższego lotu dziennikarzach i prowadzących programy. Uważam, że jest to niedopuszczalne, to niszczenie kultury polskiej i jakiejkolwiek kultury współżycia społecznego - konkluduje Bochwic.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-02-16
Autor: wa