Paski raz złe, raz dobre
Treść
Z posłem Bolesławem Piechą (PiS), przewodniczącym sejmowej Komisji Zdrowia, rozmawia Jacek Dytkowski
Kto odpowiada za chaos związany z wprowadzeniem ustawy i listy refundacyjnej? Producenci leków - jak chce minister Bartosz Arłukowicz - czy może sam minister?
- Sama ustawa refundacyjna jest skandalem, a co dopiero jej wprowadzenie. Trzeba zaznaczyć, że podobnych rozwiązań, typu konstruowanie obwieszczenia w formie listy leków refundowanych, chciał nie najlepszej przecież sławy Mariusz Łapiński, minister zdrowia w 2002 roku. Wtedy opozycji udało się te zamiary zablokować. Nastąpiło to z jednego powodu - mianowicie media nie przepadały za Łapińskim i ówczesnym premierem Leszkiem Millerem. Dziś natomiast nie zachodzi już podobna sytuacja. W związku z tym, co mówi obecnie Arłukowicz, nasuwają się pytania: Jak to się stało, że 23 grudnia, w momencie publikowania listy refundacyjnej, paski, w które zaopatruje się aż 80 proc. chorych na cukrzycę, były "niedobre, stare i źle wskazywały pomiary"? Należało, więc je wyrzucić na korzyść "nowoczesnych, dobrych" i te refundować? A po czterech dniach ktoś dokonał nagle niesamowitej rewitalizacji. "Stare" okazały się dobre i nadające się do refundacji. Chciałbym zobaczyć tzw. decyzję refundacyjną. Co tam wpisano? Jak to się stało, że te paski "ożyły" i z poziomu pozycji nadającej się na śmietnik nagle weszły do pierwszej ligi? Tego typu pytań jest więcej. Nikt bowiem nie rozumie, na jakiej podstawie podejmowano decyzję usuwającą jedne leki z listy, a jednocześnie nie dopisano do niej żadnych nowych medykamentów. Nie ma żadnej lepszej oferty dla polskich pacjentów i próbuje się starą metodą wszystko zepchnąć na "czarnego luda". Ma nim być przemysł i koncerny farmaceutyczne. Oczywiście nie wszystkie. Niektóre z nich, z wpływami w obozie rządzącym, nie są "czarnym ludem".
Dostrzega Pan wyjście z tej sytuacji?
- Widzę konieczność szybkiej nowelizacji ustawy. Mam nadzieję, że do niej dojdzie, ale na dzień 1 stycznia [kiedy mają obowiązywać nowe ceny leków - przyp. red.] jestem pesymistą. Nie ma już czasu na żadnego rodzaju zmiany prawne i poprawę listy refundacyjnej. Dziwię się szczerze Arłukowiczowi, biorąc pod uwagę solidarność zawodową ministrów zdrowia, że nie wziął starej listy refundacyjnej, troszeczkę ją nowelizując, i nie obwieścił jej na tych samych zasadach. Byłoby to wtedy płynne przejście z jednego aktu prawnego na drugi, bez hałasu i różnego rodzaju podejrzeń. Natomiast zyskano by czas, żeby znowelizować określone przepisy i po prostu je ucywilizować. Dzisiaj tworzenie prawa i list farmaceutycznych nie ma nic wspólnego z transparentnością - o co tak mocno zabiega podobno PO. Mamy do czynienia z decyzją podejmowaną w gabinecie, gdzie z podwiniętymi rękawami pracuje minister i nikt - czy to media, czy pacjenci, aptekarze, hurtownicy - nie ma nic do powiedzenia. Rządzi zasada: ustalamy tak, jak chcemy.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik
Autor: wa