Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Potrzebna jest ponadpartyjna zgoda

Treść

Z dr. hab. Krzysztofem Krajewskim-Siudą, kierownikiem Zakładu Polityki Ochrony Zdrowia Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, członkiem Instytutu Sobieskiego, rozmawia Maria Cholewińska Jak ocenia Pan projekt reformy ochrony zdrowia zaprezentowany przez minister Ewę Kopacz? - Te zmiany, które proponuje pani Kopacz, idą w dobrym kierunku, co do głównych założeń. Natomiast nie znam - bo jeszcze ich nie widać - szczegółowych rozwiązań. Mogę powiedzieć tylko o tym, czego brakuje w polskim systemie, a na co odpowiadają pomysły pani minister Kopacz. Na przykład w polskim systemie brakuje możliwości wyboru płatnika przez ubezpieczonego. I taka zapowiedź w reformie minister Kopacz jest. Pytanie, jak ona to zrobi. Chodzi o to, żeby tak podzielić płatnika, aby fundusze konkurowały między sobą. Drugim takim ważnym elementem jest kwestia przekształceń własnościowych szpitali. Natomiast jeżeli mówimy o prywatyzacji szpitali, to ja jestem zwolennikiem tzw. prywatyzacji funkcjonalnej. Dzisiaj większość szpitali są to szpitale samorządowe, szpitale powiatowe, chodzi o to, żeby powiat dalej był właścicielem budynku, sprzętu, ale żeby w obrębie tego szpitala powstała spółka z udziałem samorządu, personelu, osoby prywatnej, jakiegoś banku - jak to będzie rozwiązane, jest sprawą ważną, ale drugorzędną. Nie niesie to żadnego zagrożenia dla pacjentów, ponieważ oni będą nadal przyjmowani w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Ale zwiększy się jakość tych świadczeń. Dzisiaj mamy w Polsce pięćdziesiąt takich szpitali sprywatyzowanych funkcjonalnie, które do niedawna - dwa, trzy lata temu - były mocno zadłużone, które sobie z niczym nie radziły, a dzisiaj są to naprawdę dobrze prosperujące szpitale. Ważną kwestią jest również reprywatyzacja szpitali. Trzeba pamiętać, że spora część szpitali przed wojną to były placówki prowadzone przez zakony, instytucje kościelne: nie wszystkie zostały zwrócone. To jest też kierunek, w którym te przekształcenia powinny iść. Mówi się, że część swoich pomysłów minister Kopacz zaczerpnęła z projektu PiS. Jakie były mocne strony tamtego projektu? - Ja nie wiem, co to jest projekt PiS. Trudno powiedzieć, który pomysł jest PiS, a który PO. To jest tylko żonglowanie takimi polemicznymi argumentami bez znaczenia, taka polityczna przepychanka. To, co PiS zaczęło realizować, to były dobre pomysły. Natomiast to uwikłanie polityczne nie ma większego znaczenia - tak trzeba na to spojrzeć. Ale faktycznie nie są to nowe pomysły, jest to dążenie do modelu ubezpieczeniowego, który obowiązuje w takich krajach, jak Niemcy, Holandia, Francja, Belgia. Także w Austrii i wszystkich krajach postkomunistycznych - wyjątkiem jest Łotwa - nie ma systemu budżetowego, tylko dąży się do modelu ubezpieczeniowego, "bismarckowskiego". Ten model najlepiej został rozwinięty w Czechach, bo oni zaczęli reformę na początku lat dziewięćdziesiątych - nie bez pewnych problemów, ale jeszcze wtedy jakby na fali entuzjazmu przeprowadzili te reformy do końca i dogłębnie. Podobnie zrobili Chorwaci i Słoweńcy. I dzisiaj te kraje cieszą się bardzo dobrym systemem opieki zdrowotnej. Polska jest pośrodku, zapóźniona. Zrobiono coś, co było pewnym systemem przejściowym, który nie mógł sprawnie działać, bo brakowało jeszcze pewnych elementów, w tym konkurencji kas chorych, czy tych przekształceń własnościowych, o których mówiłem. To zostało zahamowane przez rządy postkomunistów i teraz się do tego wraca. Także tak naprawdę to nie jest nic nowego, co głosi pani minister Kopacz. Ja bym tylko chciał, żeby ona miała odwagę te postulaty zrealizować. A i odwaga to jeszcze za mało - ona musi mieć jeszcze poparcie i zaplecze polityczne, żeby to zrealizować. A jak poradzić sobie z niezadowoleniem wśród lekarzy? - To jest bardzo trudna sprawa i tu Salomon by miał trudności z rozwiązaniem problemu. To efekt straconych ostatnich dwóch lat, a wcześniej jeszcze rządów SLD: straciliśmy co najmniej sześć lat, żeby zreformować polski system ochrony zdrowia. Dzisiaj lekarze rodzinni zarabiają dobrze, bo mają swoją działalność gospodarczą, mają de facto prywatne gabinety, ale przyjmują pacjentów w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Jednak to jest jego firma i tak gospodaruje środkami, że jest w stanie dobrze zarobić. Ci lekarze dzisiaj nie protestują. Nie protestują dzisiaj też ci lekarze, którzy są zatrudnieni w tych 50 niepublicznych samorządowych szpitalach, bo oni również dobrze zarabiają. Dzisiaj protestują środowiska lekarskie w szpitalach publicznych, które są nieprzekształcone. Skąd wziąć pieniądze na przeprowadzenie tych wszystkich zmian? - To też jest trudne pytanie. Bo z jednej strony mamy nakłady na ochronę zdrowia jedne z mniejszych wśród krajów postkomunistycznych. Ale z drugiej strony nie można podwyższać składki w nieskończoność i wpompowywać pieniędzy do pewnego systemu, który jest nieefektywny. Także raczej pieniądze do systemu trzeba by zdobywać przez współpłacenie i ubezpieczenia dodatkowe. A drugą sprawą jest jeszcze bardziej racjonalne gospodarowanie tymi środkami poprzez przekształcenia własnościowe. Ja widzę tędy jedyną drogę, jedyną szansę naprawy tej sytuacji, jaka jest. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-01-11

Autor: wa