Równi i równiejsi
Treść
Siedemnaście kart prasowych pozwalających na wstęp w kuluary Sejmu otrzymali - jak się dowiedzieliśmy - przedstawiciele Telewizji Polskiej, pięć dziennikarze "Rzeczpospolitej", a redakcji "Naszego Dziennika" pierwotnie przyznano tylko jedną przepustkę. Po złożeniu odwołania w tej sprawie dyrektor Biura Prasowego Sejmu Jarosław Szczepański obiecał, że sprawę rozpatrzy ponownie. Oburzenia nie kryją posłowie opozycji, PiS rozważa złożenie wniosku w sprawie zwołania nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Działania Jarosława Szczepańskiego, dyrektora Biura Prasowego Sejmu RP, który zmieniając obowiązujące dotąd zasady przyznawania stałych kart wstępu do Sejmu, kart okresowych oraz pozwalających na wstęp w kuluary, zbulwersowały nie tylko dziennikarzy, ale i posłów opozycji. Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski domaga się zwołania w tej sprawie Prezydium Sejmu i cofnięcia decyzji Szczepańskiego. Jak zaznaczył w swoim piśmie przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, daje się w sposób wyraźny zauważyć, że dostępu do części pomieszczeń polskiego parlamentu, a więc de facto miejsca pracy, pozbawiono przede wszystkim tych dziennikarzy, którzy publikowali materiały krytyczne w stosunku do marszałka Sejmu lub rządzącej koalicji PO - PSL. - Zupełnie odmienne traktowanie innej grupy dziennikarzy, poprzez wydawanie im przepustek, może być odbierane jako sygnał, że pisanie pozytywnych artykułów o partiach rządzących wiązać się może z uzyskaniem uprzywilejowanej pozycji - alarmuje Gosiewski. Wszystko wskazuje na to, że za sprawą szefa Biura Prasowego Sejmu RP, na podstawie niepopartych jasnymi kryteriami decyzji, rzeczywiście podzielono dziennikarzy na lepszych i gorszych. Jak ustaliliśmy, część redakcji została uprzywilejowana przy rozdzielaniu kart umożliwiających wstęp w kuluary. Aż siedemnaście takich przepustek otrzyma Telewizja Polska. - To nie jest tak, że wszystkie siedemnaście przepustek wydanych grupie TVP przyznanych będzie dziennikarzom. Jest jeszcze obsługa techniczna, która czasem musi ciągnąć kable. To dla nich te karty wstępu - kuriozalnie tłumaczy Szczepański, który najwyraźniej zapomniał, że - jak sam deklarował wcześniej - na takie właśnie specjalne okoliczności przygotowano dodatkowe jednorazowe karty wstępu w kuluary, wydawane na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Lekceważone ogólnopolskie dzienniki Absurdalne ograniczenia w przyznawaniu kart wstępu w kuluary bulwersują dziennikarzy. Nawet gdyby założyć zasadność tłumaczeń Szczepańskiego dotyczących TVP, trudno zrozumieć powody, dla których "Rzeczpospolita" otrzymała pięć takich przepustek, a "Nasz Dziennik", o zasięgu ogólnopolskim, miałby się zadowolić tylko jedną kartą wstępu w kuluary dla dziennikarza. Pierwotnie zresztą Jarosław Szczepański zgodę na wstęp w kuluary Sejmu wydał tylko... jednemu ze zgłoszonych przez nas fotoreporterów. Dopiero wczoraj, po naszych publikacjach i złożonym odwołaniu, przyznał, że taki wstęp otrzyma również jeden z dziennikarzy, zaznaczając, że akredytacje są jeszcze w toku. - To za mało. Dziwię się panu Szczepańskiemu, bo rozmawiałem z nim na temat naszego odwołania i zobowiązał się, że wskazani przez nas dziennikarze, którzy wcześniej mieli prawo wstępu w kuluary Sejmu, najatrakcyjniejsze miejsce pracy sejmowego reportera, będą mieli takie prawo przyznane ponownie - mówi Robert Popielewicz z działu krajowego "Naszego Dziennika". Jak powiedział nam wczoraj Jarosław Szczepański, w chwili obecnej wydano 130 przepustek do kuluarów. Dlaczego więc tak niewielka ich liczba przypadła dziennikarzom i fotoreporterom ogólnopolskich dzienników? Parlamentarzyści, którzy jak Zbigniew Girzyński podjęli interwencje w sprawie działań Szczepańskiego, nie kryją irytacji. - Chcemy, żeby cofnął swoje decyzje, a nie odgrywał dobrego wujaszka, który łaskawie przyzna jeszcze jedną przepustkę - mówi Girzyński. Jurgiel żąda wyjaśnień Posłowie składają kolejne interwencje w tej sprawie. Wczoraj na ręce marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego pismo z żądaniem wyjaśnień złożył poseł Krzysztof Jurgiel (PiS). - Jakie, w każdym przypadku indywidualne, przesłanki powodowały odmowę wydania kart prasowych dla 9 dziennikarzy i fotoreporterów "Naszego Dziennika", 5 z tygodnika "Nasza Polska" i 5 z portalu internetowego TVN24.pl? Proszę o dokładne pytanie, ile kart prasowych zostało wydanych, jakie były kryteria ich przydziału i ile rozpatrzono odmownie, z podziałem na dzienniki, tygodniki i wydawnictwa periodyczne - domaga się Jurgiel. Nic się nie stało? Biuro Prasowe Sejmu na swoich stronach internetowych poinformowało, że procedura rozpatrywania i wydawania kart prasowych wciąż trwa. "Osoby, którym nie zostały przyznane stałe lub okresowe karty akredytacyjne, a wykonywanie przez nie czynności zawodowych wymaga częstej i regularnej obecności w budynkach Sejmu RP, mogą zwrócić się drogą mailową z prośbą o ponowne rozpatrzenie wniosku, przedstawiając stosowne uzasadnienie" - napisał Szczepański. Niewykluczone jednak, że wczorajszy komunikat ma ścisły związek z poselskimi interwencjami oraz chęcią zbadania sprawy przez sejmowe komisje. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zlecił szefowej Kancelarii Sejmu Wandzie Fidelus-Ninkiewicz oraz szefowi Biura Prasowego Sejmu Jarosławowi Szczepańskiemu przedstawienie statystyki dotyczącej wydawania przepustek. Komunikat to doskonały parawan dla nadgorliwego urzędnika, który dzięki niemu zyskał możliwość przekonywania swoich przełożonych i parlamentarzystów, że "nic się nie stało". Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-09
Autor: wa