Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rzecz bez precedensu

Treść

Z posłem Prawa i Sprawiedliwości Pawłem Kowalem, wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, rozmawia Wojciech Wybranowski Minister Sikorski wydał podległym mu urzędnikom zalecenie, by unikali kontaktów ze wskazanymi przez niego osobami, działaczami organizacji polonijnych krytycznie nastawionymi wobec obecnego rządu... - Myślę, że w stosunkach z organizacjami polonijnymi na świecie zawsze najlepszym doradcą jest powściągliwość, nie ma powodów do takiej nerwowości. Od 1989 roku, kiedy powstała niepodległa Polska, różne rządy miały do różnych organizacji polonijnych rozmaite pretensje, czasami nawet poważne. Ale formalny zakaz kontaktów to rzecz bez precedensu. Kontakty, szczególnie konsulów, z liderami organizacji polonijnych to normalna sprawa i jednym z obowiązków konsulów jest właśnie utrzymywanie kontaktów z kierownictwem poszczególnych organizacji polonijnych. A poza tym organizacja to nie tylko lider, ale także działacze, często bardzo ofiarni, których trzeba uszanować. Takie działania służą umocnieniu związków Polonii ze "starym krajem"? - Są przecież organizacje, które wchodzą w skład np. Rady Polonii Świata, współpracują ze Wspólnotą Polską czy innymi stowarzyszeniami i nawet w sytuacji, gdy rząd jest wobec nich bardzo krytyczny, to w każdym razie normalnością powinny być kontakty robocze na poziomie konsularnym. To pewien standard, który powinien obowiązywać. Jak ocenia Pan wycofanie się ambasady polskiej ze współorganizowania 150-lecia powstania "Juventusu", najstarszej organizacji polonijnej w Brazylii? - Nie znam dokładnie sprawy. Można się odnosić do konkretnych imprez, ale nakazywanie konsulom unikania kontaktów z organizacjami polonijnymi, nawet uważanymi za kontrowersyjne, jest niewłaściwe. Skoro wcześniej przedstawiciel Rzeczypospolitej podjął jakieś zobowiązanie, wycofanie się polskiej ambasady ze współorganizowania takiej imprezy stawia polską dyplomację w bardzo niekorzystnym świetle. Zna Pan jakikolwiek przepis pozwalający ministrowi w sposób czysto uznaniowy pozbawiać obywatela polskiego pomocy urzędnika, przedstawiciela RP poza granicami stosownej pomocy? - To nie jest tylko kwestia obywatelstwa polskiego, choć słusznie kładzie pan na to nacisk, bo urzędnik, szczególnie dyplomata, musi utrzymywać kontakt także z osobami o kompletnie innych niż linia rządu zapatrywaniach. To przecież Platforma Obywatelska kładzie nacisk na potrzebę rozmawiania, uśmiechania się... Widzę tu jakąś niekonsekwencję, szczególnie że w tym samym czasie niektórzy politycy koalicyjni publicznie debatują z politykami innych krajów, którzy mówili publicznie bardzo przykre rzeczy o naszym kraju. Mnie się wydaje, że nie jest normalna sytuacja, by minister w taki sposób redukował zakres obowiązków konsularnych. Po 1989 roku się to nie zdarzało. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-01-10

Autor: wa