Spieszą się z zarzutami dla Ziobry
Treść
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro usłyszy dziś w płockiej prokuraturze okręgowej zarzut przekroczenia uprawnień. Sprawa ma związek z rzekomo nielegalnym ujawnieniem Jarosławowi Kaczyńskiemu niektórych informacji dotyczących śledztwa w sprawie mafii paliwowej. Zbigniew Ziobro zapewnia, że dziś w płockiej prokuraturze się stawi, ale pośpiech tej jednostki może zastanawiać. Nierozstrzygnięta jest bowiem sprawa ewentualnego uchylenia immunitetu prokuratorowi Miłoszewskiemu, który referował Kaczyńskiemu informacje o śledztwie. - Działałem zgodnie z prawem, polityczna zemsta nikomu się nie opłaca, a właśnie z polityczną zemstą mamy do czynienia. Dlatego jestem spokojny o finał tej sprawy, który będzie zupełnie przeciwskuteczny dla politycznych celów Platformy Obywatelskiej - uważa Zbigniew Ziobro. Były minister sprawiedliwości na specjalnie zorganizowanym w sobotę briefingu w Sejmie potwierdził, że dzisiaj stawi się w płockiej prokuraturze okręgowej. Zamierza też złożyć wyjaśnienia, w których spróbuje przekonać prokuratorów, że wszystko, co robił, było zgodne z prawem i służyło skutecznej walce z korupcją. Najprawdopodobniej jednak na zakończenie przesłuchania usłyszy zarzuty. Sobotnia "Rzeczpospolita" podała, iż Ziobro został wezwany w charakterze podejrzanego do płockiej prokuratury na 20 stycznia. Śledczy mają postawić posłowi zarzut przekroczenia uprawnień w związku z ujawnieniem w 2006 roku akt mafii paliwowej prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. - Nie można się godzić na to, aby dla politycznych celów organizować igrzyska przy pomocy bezprawnych działań prokuratury, która bezprawnie będzie stawiać nieuzasadnione zarzuty - tłumaczył Zbigniew Ziobro. Z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski przekonywał w sobotę w TVN 24, że żadnej zemsty nie ma, a on sam nie miał nawet akt tej sprawy w ręce. Jednak wcześniejszy wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze prokuratura musiała skierować wszak do Prokuratury Krajowej - podpis złożył pod nim prokurator Marek Staszak, bliski współpracownik Ćwiąkalskiego i wiceminister sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera. Tymczasem sobotnia "Rzeczpospolita" ujawniła również, iż postawienie zarzutów miał sugerować Waldemarowi Ossowieckiemu, szefowi płockiej prokuratury, wysoki przedstawiciel Prokuratury Krajowej. Ossowiecki przyznał, że kontaktował się z Prokuraturą Krajową. Już wcześniej sprawa budziła wątpliwości - czy nie jest efektem partyjnych porachunków. Prokurator Wojciech Miłoszewski, który referował Kaczyńskiemu informacje o stanie śledztwa w sprawie mafii paliwowej, ujawnił publicznie, iż namawiano go, by złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez byłego ministra. Od prokurator Ewy Szatałowicz-Szmydt, która według Miłoszewskiego miała na to naciskać, usłyszał - gdy odmówił złożenia niekorzystnych dla Ziobry wyjaśnień - że jej samej może grozić w takiej sytuacji "przeniesienie do Gołdapi lub Suwałk". Wątpliwości jest jednak więcej. Na kanwie "sprawy Ziobry" niepokornemu Miłoszewskiemu, który nie złożył zeznań w takiej treści, jakiej oczekiwali prowadzący postępowanie wobec byłego ministra sprawiedliwości, pospiesznie odebrano immunitet prokuratorski. Pośpiech i uchybienia były jednak tak duże, że Sąd Dyscyplinarny II instancji uchylił tę decyzję i nakazał sprawę rozpatrzyć ponownie. Jeżeli okaże się, że Miłoszewski nie złamał zasad, nie będzie można mówić o popełnieniu przestępstwa przez Zbigniewa Ziobrę. Płocka prokuratura jednak - co zaskakuje - chce postawić zarzuty Ziobrze, nie czekając na wynik sprawy Miłoszewskiego. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-12-22
Autor: wa