Staszak na baczność przed Grzybem
Treść
Nie "meldował wykonania zadania". Ale spacerując po sejmowych korytarzach, na widok wpływowego posła koalicji rządowej Andrzeja Grzyba z Polskiego Stronnictwa Ludowego stanął na baczność, trzasnął po wojskowemu obcasami i zasalutował, wreszcie z ukłonem uścisnął poselską dłoń. Kto? Prokurator krajowy Marek Staszak. O nieformalnych związkach Staszaka z PSL mówi się od lat, to właśnie ludowcy mieli stać za jego powołaniem na wiceministra sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera. Poseł Grzyb sprawę bagatelizuje i sugeruje, by w takiej sytuacji raczej zastanowić się, "kto stoi za powołaniem" Zbigniewa Ćwiąkalskiego na szefa wymiaru sprawiedliwości. Czwartek, godzina 9.58. Korytarze polskiego parlamentu. Za dwie minuty ma rozpocząć się posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka z udziałem prokuratora krajowego Marka Staszaka. Ten, wraz z towarzyszącym mu mężczyzną, ma najwyraźniej problem ze znalezieniem właściwej sali, z coraz bardziej zafrasowaną miną krąży po korytarzach Sejmu. Szukając drogi, oddala się od właściwej sali i podąża korytarzem, przy którym mieszczą się gabinety wicemarszałków Sejmu. Dosłownie trzy kroki za nim podąża nasz dziennikarz. Widząc, że Staszak w iście ministerialnym stylu nie radzi sobie w Sejmie, chcemy podejść i pomóc prokuratorowi krajowemu w znalezieniu właściwej drogi. Ale oto niespodziewanie na wysokości gabinetu sekretarza SLD Wacława Martyniuka prokurator Staszak dostrzega stojącego przy oknie w nieoficjalnej "palarni" posła PSL Andrzeja Grzyba. Ludowiec, tak jak Staszak, pochodzi z Wielkopolski, nieoficjalnie mówi się też, że to właśnie koalicyjnemu PSL Staszak zawdzięcza nominację. Reakcja prokuratora krajowego na widok parlamentarzysty PSL jest zaskakująca: prokurator krajowy trzaska obcasami, staje na baczność i salutuje ludowcowi "do gołej głowy". Wreszcie z niskim, choć nie uniżonym ukłonem podaje mu rękę. Grzyb nie przerywa prowadzonej rozmowy telefonicznej, uśmiecha się. Staszak odchodzi, kilkadziesiąt metrów dalej, za zakrętem, znajduje właściwą salę. - Nie widziałem salutu, bo rozmawiałem przez komórkę. Prokurator Staszak złożył mi życzenia imieninowe. Co w tym dziwnego? - mówi poseł Andrzej Grzyb (PSL), pytany przez nas, czy to w koalicji rządowej nowy zwyczaj - szef prokuratury salutuje przedstawicielowi władzy ustawodawczej. Nie rezygnujemy. Dopytujemy o związki Staszaka z PSL, również te nieformalne. Grzyb z uśmiechem stanowczo zaprzecza, ale najwyraźniej rozmowa nie jest dla niego wygodna. Dziwi się, kto "wymyśla takie rzeczy". Przypominamy, że w grudniu ubiegłego roku pytaliśmy ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego o to, dlaczego powołał na swojego współpracownika człowieka, który uczestniczył w skompromitowanym rządzie Leszka Millera i czy to ukłon w stronę SLD. Ćwiąkalski zarzekał się wówczas, że według jego wiedzy w rządzie Millera Staszak był "z rekomendacji" będącego wówczas w koalicji z postkomunistami PSL. - To może trzeba zapytać, z czyjej rekomendacji jest pan Ćwiąkalski? - odcina się poseł Grzyb. - Jak to z czyjej? Platformy - odpowiadamy. Ludowiec nie jest jednak usatysfakcjonowany. Strzelamy dalej. - Krajowej Rady Adwokackiej? - żartujemy, przypominając sobie, że taka anegdotka krąży wśród prokuratorów, którzy bardzo często w nieoficjalnych rozmowach nie tytułują Ćwiąkalskiego "ministrem", ale "mecenasem". - No! - uśmiecha się z zadowoleniem polityk PSL i kończy rozmowę. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-12-05
Autor: wa