Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To może być ostateczny krach "Wołomina"

Treść

Szesnastu "żołnierzy" gangu z Wołomina zajmującego się handlem narkotykami i bronią wpadło wczoraj w ręce funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego. Po ubiegłorocznym zatrzymaniu Jarosława Cz. "Długiego", jednego z przywódców "Wołomina", który usiłował zjednoczyć rozproszone struktury gangu, wczorajsze zatrzymania to - jak wszystko wskazuje - ostateczny cios zadany tej groźnej grupie przestępczej. Tymczasem wczoraj w zakładzie karnym w Radomiu zmarł na wylew Henryk Niewiadomski "Dziad", założyciel i legendarny przywódca tego gangu. Wczoraj nad ranem policjanci z komendy stołecznej oraz funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego weszli do ponad dwudziestu mieszkań na terenie Warszawy i powiatu wołomińskiego. W wyniku policyjnej akcji zatrzymano szesnaście osób, wśród nich poszukiwanych od dawna prominentnych członków "Wołomina". To kolejna akcja policji wymierzona w podwarszawską przestępczość zorganizowaną - w czerwcu i wrześniu tego roku zatrzymano łącznie 33 gangsterów, na przełomie stycznia i lutego cztery osoby ze ścisłego kierownictwa gangu mokotowskiego, wśród nich groźnego "Sajura". Z kolei w czerwcu ubiegłego roku w ręce policji wpadł Jarosław Cz. "Długi", który po aresztowaniu "Dziada" usiłował zjednoczyć rozbite i rozproszone struktury "Wołomina". Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", zatrzymani wczoraj gangsterzy zajmowali się lokowaniem pochodzących z przestępstw pieniędzy w legalne interesy. - Członkowie grupy inwestowali zarobione na narkotykach i broni pieniądze w legalne inwestycje i nieruchomości - ujawnił Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji. Jak podkreślił, z materiału dowodowego wynika, że gang wprowadził do obrotu co najmniej pół tony marihuany i amfetaminy, kilkaset tysięcy tabletek ekstazy i kilkadziesiąt kilogramów innych narkotyków. Tymczasem także wczoraj rano w zakładzie karnym w Radomiu zmarł legendarny "Dziad" - Henryk Niewiadomski, założyciel i przywódca gangu wołomińskiego. Przyczyną śmierci gangstera, który w przyszłym roku odzyskałby wolność, był najprawdopodobniej wylew. "Dziad", obok takich gangsterów jak Andrzej Kolikowski "Pershing" czy Jeremiasz Barański "Baranina", to legenda półświatka przestępczego. Stał na czele "Wołomina" w okresie głośnych wojen gangów toczonych między "Wołominem" a "Pruszkowem", jakie w latach 90. wstrząsały Warszawą. Gangi konkurowały o wpływy z nielegalnych biznesów - jak domy publiczne, obrót papierosami i alkoholem, narkotykami czy bronią, dochodziło do zamachów bombowych, a w ulicznych strzelaninach ginęli tak znani "żołnierze" gangów, jak: "Kiełbasa", "Junior", "Lutek" czy "Klepak". Nieoficjalnie jednak mówiono, że mafijne porachunki między przestępcami mają drugie dno i w rzeczywistości za "Pershingiem", szefem "Pruszkowa", stał Jeremiasz Barański "Baranina", powiązany ze służbami specjalnymi i ludźmi lewicy, który w ten sposób próbował rozszerzyć swoją strefę wpływów. Wskazywać może na to fakt, że wcześniej zarówno "Pruszków", jak i "Wołomin" bezkonfliktowo współpracowały ze sobą, dzieląc się strefami przestępczych wpływów, korzystali z tych samych pośredników i paserów, prali pieniądze w tych samych firmach. Czołowi przestępcy z "Wołomina" współpracowali również z "Pruszkowem" przy przemycie spirytusu do Polski. Czy rzeczywiście rzekomy konflikt prominentnych gangsterów był tylko tłem dla rozgrywek polityków i służb specjalnych? Szanse na uzyskanie odpowiedzi na to pytanie są już niemal żadne. "Pershing" został zastrzelony w Zakopanem, zaś Jeremiasz Barański miał powiesić się w wiedeńskim więzieniu, gdzie czekał na proces. Do rzekomo samobójczej śmierci "Baraniny" doszło tuż po tym, jak w mediach pojawiła się informacja, jakoby Barański był gotów zeznawać na temat związków polityków i służb specjalnych z przestępczym podziemiem. "Dziad", choć już w więzieniu udzielił książkowego wywiadu na ten temat, nigdy nie chciał się wypowiadać, jednak zdarzało mu się wykrzykiwać do dziennikarzy: "Idźcie do Millera". Niewiadomski odbywał orzeczone prawomocnie kary 8 i 2 lat więzienia za podżeganie do zabójstwa i znieważenie prokuratorów, którego dokonał w trakcie swego procesu, a także za handel narkotykami. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-10-31

Autor: wa