Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tobiasz nie miał prawa się tym interesować

Treść

Z posłem Markiem Biernackim (PO), członkiem sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, byłym ministrem spraw wewnętrznych, rozmawia Wojciech Wybranowski Leszek Tobiasz jako funkcjonariusz WSI miał prawo prowadzić operację wobec ks. abp. Juliusza Paetza? - W ogóle nie powinien interesować się Kościołem jako instytucją, tak samo skandalicznym bezprawiem było zbieranie przez niego informacji o arcybiskupie. To nie leżało w kompetencji WSI, których zadania wywiadowcze i kontrwywiadowcze dotyczyły wyłącznie sfery związanej z wojskiem. Teczka Nadzoru Szczególnego Kryptonim "Anioł" wskazuje, że Tobiasz w ogóle nie zajmował się sferą wojskowości, a realizował zlecenia WSI dotyczące Kościoła katolickiego i świata mediów. - Tak, teczka założona w 2002 roku... bardzo dziwna sytuacja. Wygląda to tak, jakby ktoś pozyskiwał i gromadził informacje czy materiały, które wcale nie musiały służyć celom statutowym WSI, tylko - podejrzewam - do czegoś zupełnie innego. Na przykład do szantażu? - Tego nie wiadomo. Ale na pewno celom innym niż zdefiniowane w statucie WSI. Może politycznym rozgrywkom, może jeszcze innym. Przełożeni Tobiasza zapoznawali się ze zbieranymi przez niego materiałami, gromadzonymi - jak Pan wskazał - w sprzeczności ze statutem WSI, i nie podejmowali żadnej interwencji... - To nie jest normalna sytuacja. Arcybiskup Paetz jest osobą duchowną i w żaden sposób jego osoba i działalność nie zagrażała interesom państwa. Działania Tobiasza w tym kontekście przy biernej akceptacji przełożonych to absolutnie niedopuszczalna sytuacja. Do gromadzenia materiałów dotyczących arcybiskupa i ich upublicznienia WSI wykorzystało w ramach "gry operacyjnej" dziennikarzy... - Z perspektywy czasu obawiam się, że zbieranie materiałów dotyczących arcybiskupa przeprowadzano z myślą, by w odpowiedniej chwili je upublicznić. Taka teczka czy wiedza z postępowania operacyjnego nigdy nie powinna zostać upubliczniona, bo zastrzeżona jest określonymi klauzulami. Dlatego jest to bardzo dziwne, jeżeli funkcjonariusz WSI dopuszcza się takich działań. I to funkcjonariusz z wysokim stopniem, ze sporym doświadczeniem, w żadnym wypadku nie powinien tego robić. Jak ocenia Pan wiarygodność Tobiasza? - Ta sprawa wymaga wyjaśnienia, trudno mi to oceniać na obecnym etapie. Na bazie sprawy teczki "Anioł", o której przed chwilą rozmawialiśmy, mogę powiedzieć tylko, że wygląda na to, iż ppłk Leszek Tobiasz dopuścił się szeregu nieprawidłowości. Mógł być zainteresowany tym, by sprawa nie ujrzała światła dziennego? - Zadaje mi pan pytania, na które łatwiej byłoby mi odpowiedzieć po posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, na której zamierzamy wysłuchać redaktora Sumlińskiego. Sama teczka, zbieranie materiałów, które w niej się znalazły, jest - delikatnie mówiąc - działaniem dziwnym. To sytuacja, która powinna być zbadana między innymi przez Komisję Likwidacyjną i Komisję Weryfikacyjną WSI. Może więc cała sytuacja, która za sprawą zeznań Tobiasza dotknęła członków Komisji Weryfikacyjnej: Leszka Pietrzaka i Piotra Bączka, oraz redaktora Sumlińskiego, została wywołana, dlatego że Tobiasz, który wiedział już, iż został zweryfikowany negatywnie, obawiał się ujawnienia efektów prac komisji? - Być może tego właśnie się obawiał. To niewykluczone. Te sprawy powinny być wyjaśnione. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-20

Autor: wa