Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ustawowe gwarancje są iluzoryczne

Treść

Rozmowa z Czesławem Ryszką, senatorem PiS Niewiele zabrakło w Senacie do odrzucenia traktatu... - Wcale nie tak niewiele, chyba siedem, osiem głosów, a to sporo. Moim zdaniem, te głosy były nie do uzyskania. We wtorek wieczorem mieliśmy posiedzenie klubu z udziałem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a w środę z Przemysławem Gosiewskim. Podnieśli oni jeden bardzo ważny argument, który w pewnej części jest przekonywający również dla mnie. Przekonywali oni, że gdyby o przyjęciu lub odrzuceniu traktatu miało zadecydować referendum, to wówczas Naród wypowiedziałby się tylko "za" lub "przeciw", natomiast w tej chwili jest szansa na przyjęcie nowelizacji do ustawy z 2004 r., która daje - faktycznie niewielkie, ale jednak daje - pewne gwarancje, że postanowienia Karty Praw Podstawowych nie wejdą w Polsce w życie, że zostaną utrzymane postanowienia protokołu brytyjskiego. Te gwarancje są jednak iluzoryczne. Przecież, by zmienić ustawę o współpracy władz państwowych z UE, wystarczy zwykła większość głosów. A to oznacza, że kilka miesięcy po przyjęciu noweli, którą proponuje PiS, koalicja rządowa będzie mogła tak zrobić. - Niestety, ma pan rację. Kiedy negocjowano traktat lizboński, wówczas władzę sprawował rząd, który kierował się interesem narodowym, Jarosław Kaczyński na arenie międzynarodowej bronił Polski. Natomiast w tej chwili, po zmianie rządu, czy kolejnych zmianach w przyszłości, gdyby do władzy doszła opcja pana Olejniczaka, to w Polsce zrobią, co chcą. Zawsze są jakieś zagrożenia i z tym trzeba się liczyć. Również dlatego zagłosowałem przeciwko ustawie ratyfikacyjnej. Poznałem zapisy traktatu, przeanalizowałem jego zapisy i widzę istotne zagrożenie dla Polski. Mówił Pan również o tym w Senacie. Dlaczego w takim razie Pana koledzy, senatorowie PiS, te uwagi zlekceważyli? Zadecydował polityczny koniunkturalizm? - Nie chciałbym mówić za innych, czy zrobili dobrze, czy źle, każdy głosował zgodnie ze swoim sumieniem i niech to będzie ich sprawa. Jak tak istotna różnica zdań wśród posłów i jeszcze bardziej widoczna wśród senatorów wpłynie na kształt klubu PiS? - Dziennikarze pytają nas ciągle: "czy PiS się rozpadnie?". Nie rozumiem, dlaczego miałoby się rozpaść. PiS nie rozpadło się, kiedy prezydent Kaczyński wprowadził niedobre elementy do lustracji, nie rozpadło się w przypadku głosowania nad wprowadzeniem konstytucyjnej ochrony życia. W tym konkretnym przypadku nie należało moim zdaniem manipulować, tylko po prostu zdecydowanie to poprzeć i wprowadzić do Konstytucji ochronę życia. Ale nie rozpadliśmy się w przypadku różnicy zdań w tak zasadniczej kwestii, dlaczego więc miałoby to nastąpić teraz? Dziękuję za rozmowę. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-03

Autor: wa