Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wiele hałasu o nic

Treść

Z Przemysławem Gosiewskim, przewodniczącym klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Jacek Dytkowski Skąd taki pośpiech z ratyfikacją traktatu lizbońskiego? - Co do posiedzenia Sejmu, to było to wspólne ustalenie premiera i prezydenta. Wydaje mi się, że wiązało się to z tym, że gdy osiągnięto porozumienie w sprawie ratyfikacji, wtedy warto je było wdrożyć jak najszybciej. Tym bardziej że pan prezydent był przed ważnym szczytem NATO w Bukareszcie - co jest też istotne z punktu widzenia polskich interesów. Natomiast jeśli chodzi o posiedzenie Senatu, to muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony tempem jego zwołania, ale uważałem, że w szczególnym dniu, jakim jest 2 kwietnia - rocznica śmierci Ojca Świętego - nie warto było spierać się o termin zwołania. Co będzie, jeśli kolejne państwa odrzucą jednak traktat lizboński? - Jeżeli odrzucą go kolejne państwa, to wtedy traktat nie wejdzie w życie. W rzeczywistości pozostaje tu tylko jedno państwo - Irlandia, i jej wynik w referendum. Jest to jedyny kraj, w którym nie ma pewności co do tego, czy przyjmie on traktat. W każdym razie skutek jego nieratyfikowania przez jedno państwo wiąże się z tym, iż po dwóch latach pozostałe państwa mogą ustalić jakąś wspólną procedurę dalszego postępowania. Gdy ją ustalą, wtedy traktat wejdzie w życie. Część konstytucjonalistów uważa, że traktat lizboński nie jest zgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Może lepiej było skierować go do Trybunału Konstytucyjnego? - Muszę się zgodzić, że jest to ciekawy problem dotyczący tego, czy jest on w całości zgodny z Konstytucją RP, czy też nie. Jednak nie jestem przekonany o konieczności zbadania takiej zgodności. Byłoby na pewno ciekawe wyjaśnienie chociaż wybranych jego elementów. Myślę po prostu, że jeżeli traktat wejdzie w życie, zaistnieje oczywiście podstawa - bo wtedy będzie on prawem po części obowiązującym w Polsce - ażeby rozważać wystąpienie z taką skargą do Trybunału. Traktat lizboński oznacza budowę superpaństwa europejskiego... - Nie. Nie oznacza budowy superpaństwa i tym właśnie różni się traktat od konstytucji dla Europy. Między innymi w wyniku działań pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało odjętych od niego wiele aspektów niebezpiecznych dla Polski, a które mogłyby sugerować elementy takiego państwa. Poczynając od zewnętrznych symboli, jak flaga, hymn, a skończywszy na takich zasadach jak domniemanie prawnych kompetencji na rzecz organów UE kosztem kompetencji narodowych - wszystkie te sprawy zostały jednak zlikwidowane. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-04

Autor: wa