Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Został poddany ostracyzmowi

Treść

- W ostatnich latach nie było większego ostracyzmu niż wobec mnie - oświadczył poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS) podczas procesu przed Sądem Okręgowym Warszawa Praga o naruszenie jego dobór osobistych przez byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia. Chodzi o zarzut wprowadzania w błąd Trybunału Konstytucyjnego podczas rozpatrywania ustawy lustracyjnej. Stępień podtrzymuje swoje oskarżenia i chce oddalenia pozwu. Mularczyk domaga się przeprosin w mediach oraz wpłaty 10 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej.

Arkadiusz Mularczyk oświadczył wczoraj, że zarzuty Stępnia o tym, iż nie podał wszystkich informacji na temat dwóch sędziów TK, są bezpodstawne. Podkreślił, że w swej notatce przekazanej Trybunałowi podał datę rejestracji jednego sędziego, a informacji o odmowie współpracy drugiego nie było w aktach, które przeglądał w IPN. - Nie analizowałem tych akt merytorycznie; istotne dla mnie było to, że one są i że są numery rejestracyjne sędziów - powiedział Mularczyk.
Poseł zeznał, że z aktami sędziów Trybunału Konstytucyjnego w IPN zapoznał się tuż przed rozprawą przed TK, po złożeniu dzień wcześniej odpowiedniego wniosku. Powiedział również, że w Instytucie podpisał karty zapoznania się z aktami, ale zapomniał podpisać się w księdze wejść i wyjść IPN. - Może to wynikało z pośpiechu. Dodał, że akta przeglądał nie w czytelni, ale w osobnym pokoju, który mu udostępniono.
- W ostatnich latach nie było większego ostracyzmu niż wobec mnie - oświadczył poseł PiS, wskazując, że w związku z tą sprawą prowadzone było wobec niego adwokackie postępowanie dyscyplinarne (zakończyło się umorzeniem), a po doniesieniu Stępnia prokuratura wszczęła śledztwo. Mularczyk poinformował, że wysłał do byłego prezesa TK list z propozycją przeprosin, ale nie otrzymał odpowiedzi. Jerzy Stepień oświadczył, że nie czuje się zobowiązany do przepraszania posła.
Na sali sądowej mówił, że nigdy nie zarzucał Mularczykowi, "by złamał prawo, poruszając się po IPN". - Zarzut kierowałem do IPN, który stosuje inne procedury wobec jednych osób, a inne wobec drugich - powiedział. - Mnie akta udostępniono w czytelni akt, podpisywałem też księgę wejść i wyjść; a na pierwszych stronach teczek sędziów podpisałem się; wtedy stwierdziłem, że nie ma tam podpisów posła Mularczyka - dodał.
Stępień nadal utrzymuje, że Mularczyk zataił przed TK "bardzo istotne" informacje o sędziach Trybunału.
Były prezes Trybunału powiedział w jednym z wywiadów, że nie odnalazł podpisów Mularczyka w aktach IPN sędziów TK - Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego. Zdaniem Jerzego Stępnia, może to świadczyć albo o tym, że "IPN zastosował inną procedurę dostępu do teczek niż przewidziana przez prawo, albo poseł ten wprowadził w błąd Trybunał".
Poseł PiS zapoznawał się z tymi aktami przed rozpatrywaniem przez TK nowej ustawy lustracyjnej. Po tym jak poseł oświadczył, że byli oni zarejestrowani jako źródła informacji wywiadu PRL, prezes TK wyłączył ich z rozpatrywania tej sprawy. Stępień później zarzucił Mularczykowi, iż nie podał wcześniej, iż Jamróz odmówił współpracy, a Grzybowskiego zarejestrowano w czerwcu 1989 roku.
IPN wyjaśniał już wcześniej, że podpisy Mularczyka znajdują się w karcie kontrolnej przy mikrofilmie dotyczącym Jamroza, a Stępień zapoznał się z inną kopią dokumentów na temat Grzybowskiego niż ta udostępniona posłowi PiS. Podczas kolejnej rozprawy, 27 maja, będą przesłuchiwani świadkowie z IPN.
ZB
"Nasz Dziennik" 2009-03-12

Autor: wa